Federalna Spółka ds. Udziałów i Inwestycji (SFPIM) podczas prezentacji swoich rocznych wyników finansowych przekazała dodatkowo informację, że gabinet koalicyjny Arizona nie wystosował jeszcze żadnych wniosków dotyczących potencjalnej sprzedaży przedsiębiorstw państwowych ani posiadanych przez państwo udziałów.
SFPIM, instytucja zarządzająca federalnymi inwestycjami i udziałami, otrzymała zadanie utworzenia wyspecjalizowanej spółki zależnej, która będzie administrować funduszem inwestycyjnym ukierunkowanym na sektor obronny. Takie rozwiązanie zostało zapisane w umowie koalicyjnej. Zgodnie z porozumieniem Arizona: „Fundusz przyczyni się do strukturalnego wzmocnienia naszego potencjału obronnego. Będzie inwestować w różne obszary infrastruktury obronnej, przemysłu zbrojeniowego, sektora technologii podwójnego zastosowania oraz cyberbezpieczeństwa, aby wzmocnić naszą przemysłową i technologiczną bazę obronną. Podstawowym kryterium przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych będzie możliwość zakwalifikowania wydatków do standardów NATO”.
W trakcie ubiegłotygodniowego spotkania kierownictwa SFPIM z ministrem finansów Janem Jambonem (N-VA) sprecyzowano szczegóły tego przedsięwzięcia. „Kluczowe było jasne określenie oczekiwań rządu” – komentuje Laurence Bovy, przewodnicząca SFPIM. „Fundusz obronny rzeczywiście będzie funkcjonował jako spółka zależna SFPIM, której utworzenie ma nastąpić do 1 lipca. Ten podmiot będzie inwestował w przedsiębiorstwa związane bezpośrednio lub pośrednio z obronnością, natomiast nie będzie służył do zakupu uzbrojenia” – uściśla Bovy. „Szczegółowe parametry funkcjonowania funduszu nie zostały jeszcze definitywnie ustalone. Nie mamy również pewności, czy wszystkie planowane inwestycje będzie można wliczyć do wymaganych przez NATO 2% PKB, ponieważ formalnie nie są to bezpośrednie wydatki na obronność” – dodaje przewodnicząca.
Nie ma dyspozycji dotyczących wyprzedaży aktywów
Inny fragment umowy koalicyjnej odnoszący się do SFPIM, który wzbudził szczególne zainteresowanie, dotyczył możliwej sprzedaży federalnych udziałów. Potencjalna wyprzedaż tak zwanych „rodzinnych klejnotów” była wskazywana jako jedno z rozwiązań umożliwiających finansowanie polityki obronnej. W tekście porozumienia koalicyjnego Arizona zapisano: „SFPIM zostanie poproszona o przedstawienie opinii na temat utrzymania, redukcji lub zwiększenia udziałów w kluczowych spółkach, biorąc pod uwagę stan finansów publicznych oraz strategiczną autonomię naszego kraju”. Jednak według dyrektora generalnego SFPIM Koena Van Loo oraz przewodniczącej Laurence Bovy, na razie nie pojawiły się żadne konkretne propozycje. „Na obecnym etapie nie otrzymaliśmy od państwa jako akcjonariusza żadnych instrukcji dotyczących przygotowania jakiejkolwiek dokumentacji związanej ze sprzedażą” – stwierdza przewodnicząca zarządu. Odnośnie ewentualnych transakcji dodaje: „Należy dokładnie przeanalizować dane finansowe, aby oszacować potencjalne wpływy ze sprzedaży, ale równocześnie trzeba uwzględnić strategiczne korzyści wynikające z utrzymania przez państwo statusu akcjonariusza. W niektórych przypadkach SFPIM posiada udziały właśnie po to, by zagwarantować zakorzenienie danego przedsiębiorstwa w belgijskiej gospodarce”. W aspekcie finansowym SFPIM otwarcie przyznaje, że obecna sytuacja spółek takich jak Proximus czy Bpost nie sprzyja ich sprzedaży ze względu na stosunkowo niskie wyceny. „Podejmując decyzję o sprzedaży, trzeba pamiętać, że oznacza to rezygnację z przyszłych dywidend. Ostateczna decyzja nie należy jednak do nas. Rolą SFPIM będzie doradztwo w tym zakresie” – wyjaśnia Bovy.
Przewodnicząca SFPIM odniosła się również do ostatnich zarzutów formułowanych pod jej adresem (oraz wobec ogólnej strategii SFPIM) przez Georges-Louisa Boucheza. Lider partii MR zapowiedział na łamach L-Post, że chciałby w ciągu sześciu miesięcy zastąpić obecną przewodniczącą (kojarzoną z socjalistami), mimo że jej kadencja formalnie trwa do czerwca 2027 roku. „Cały zarząd SFPIM kieruje się w swoich działaniach interesem instytucji, a nie partyjnymi kalkulacjami” – odpowiada Bovy. „Jeśli pojawi się wola zmiany składu zarządu, to z pewnością nie dlatego, że źle wykonujemy swoją pracę. Osobiście oczekuję szacunku dla naszych dotychczasowych osiągnięć oraz dla obowiązujących przepisów prawa, choć oczywiście będę musiała podporządkować się decyzjom państwa jako akcjonariusza. Podczas rozmowy z ministrem finansów uzyskałam zapewnienie, że wszelkie decyzje będą podejmowane z poszanowaniem obowiązujących procedur” – podsumowała Laurence Bovy.