Grupa chemiczna BASF uzależniła budowę dużego zakładu wychwytywania CO2 w porcie Antwerpii od udziału rządu, jak donosi w sobotę „L’Écho”. „De Tijd” również informuje o tej sprawie poprzez wywiad z Janem Remeysenem, dyrektorem generalnym BASF Antwerpia.
„Ostateczna decyzja spodziewana jest do końca roku. Jednak bez zmiany klimatu ekonomicznego lub zwiększonego wsparcia ze strony rządu, projekt może nie dojść do skutku” – stwierdza Remeysen.
Omawiany projekt, o nazwie Kairos@C, jest współpracą z Air Liquide. Obie firmy chcą wdrożyć łańcuch wychwytywania i składowania dwutlenku węgla (CCS), który polega na wychwytywaniu CO2 i składowaniu go w wyczerpanych złożach gazu na Morzu Północnym. Według dyrektora generalnego BASF Antwerpia, nowy zakład stanowi inwestycję wartą ponad miliard euro.
Jednak firma chemiczna, podobnie jak reszta belgijskiego przemysłu, znajduje się w trudnej sytuacji. Spadek popytu oraz masowy import tanich produktów chemicznych z Chin, Stanów Zjednoczonych i Bliskiego Wschodu wpływają negatywnie na wolumeny od ponad trzech lat. „Po co zwiększać możliwości produkcyjne, jeśli instalacje nie pracują na pełnych obrotach?” – zastanawia się Remeysen.
Projekt zakładu CCS pozwoliłby BASF na redukcję emisji CO2 o milion ton rocznie, co stanowi około jedną trzecią całkowitych emisji firmy. „Naprawdę chcielibyśmy zrealizować ten projekt, ponieważ szybko przybliżyłby nas do naszych celów klimatycznych. Jednak nawet biorąc pod uwagę oszczędności na prawach do emisji CO2, nie możemy już uzasadnić kosztów projektu w obecnym kontekście” – podsumowuje Remeysen.