Podczas czwartkowej konferencji prasowej prokurator Jean-Luc Blachon z Aix-en-Provence przedstawił najnowsze ustalenia dotyczące śmierci małego Emile’a Soleil. Rok po przypadkowym odnalezieniu szczątków chłopca, śledczy dysponują dowodami sugerującymi udział osób trzecich w jego zaginięciu i śmierci.
W trakcie wystąpienia prokurator ujawnił istotne informacje dotyczące stanu odnalezionych dowodów. Jak stwierdził, ubrania i szczątki kostne dziecka zostały przeniesione i porzucone krótko przed ich odkryciem. Ekspertyzy wykazały jednoznacznie, że ciało chłopca nie uległo rozkładowi w odnalezionych w lesie ubraniach. Co bardziej niepokojące, na czaszce dziecka zidentyfikowano ślady świadczące o gwałtownym urazie w okolicy twarzy.
„Te ekspertyzy wskazują na prawdopodobieństwo udziału osoby trzeciej w zaginięciu i śmierci Emile’a Soleil” – oświadczył prokurator Blachon.
Zwolnieni, ale nadal pod lupą śledczych
Zaledwie kilka godzin przed konferencją prasową adwokaci dziadków chłopca przekazali informację o zakończeniu ich zatrzymań. Zarówno dziadkowie, jak i wujek oraz ciotka dziecka, przesłuchiwani przez śledczych od wtorku, zostali zwolnieni bez postawienia zarzutów.
Prokurator podkreślił jednak, że wątek rodzinny wciąż pozostaje w obszarze zainteresowania organów ścigania. „Osoby zatrzymane zostały zwolnione, ponieważ po zakończeniu przesłuchań i w świetle całości zgromadzonych materiałów, dowody nie były wystarczające do postawienia jakichkolwiek zarzutów w tej sprawie” – wyjaśnił Blachon, zaznaczając jednocześnie, że „hipoteza udziału członków rodziny nie została zamknięta”.
Sprawa nabrała rozgłosu we wtorek rano, kiedy doszło do zatrzymania Philippe’a i Anne Vedovini – rodziców Marie, matki Emile’a, oraz dwojga ich dorosłych dzieci. Zatrzymań dokonano pod zarzutem „umyślnego zabójstwa” i „ukrywania zwłok”, co wywołało szok w tej wielodzietnej rodzinie znanej z przywiązania do katolickich wartości.
Społeczność lokalna a rodzina dziecka
„Jestem katoliczką, ale oni funkcjonują trochę jak sekta. Zastanawiające jest, że żadne z dzieci nie uczęszcza do szkoły. Tutaj ludzie rozmawiają, krążą stare historie. Wielu na Facebooku wskazuje na ojca (Philippe’a Vedovini), ale ja powtarzam, że tak naprawdę nic nie wiemy!” – podzieliła się swoimi przemyśleniami z agencją AFP właścicielka sklepu z La Bouilladisse, zastrzegając sobie anonimowość.
W czwartek wokół rodzinnej posiadłości Vedonich panowała kompletna cisza. Okazały prowansalski dom otoczony malowniczym krajobrazem, usytuowany między Aix-en-Provence a Aubagne, sprawiał wrażenie opuszczonego, z wieloma zamkniętymi okiennicami. Zaobserwowano jednak przyjazd rodziców Emile’a, Colombana i Marie, którzy przybyli samochodem krótko po godzinie ósmej rano.
Po zwolnieniu swoich klientów adwokaci dziadków nie kryli ulgi. „Po siedemnastu godzinach dzisiejszych przesłuchań (w czwartek) zatrzymanie zostało uchylone” – poinformowała około piątej nad ranem mecenas Isabelle Colombani, reprezentująca dziadka chłopca, opuszczając budynek żandarmerii.
„Jest całkowicie zrozumiałe, że śledczy analizują wszystkie możliwe scenariusze, aby nie pozostawić żadnych niejasności” – skomentował mecenas Julien Pinelli, obrońca babci Emile’a, w komunikacie przekazanym AFP po zakończeniu konferencji prasowej prokuratora.
Kluczowe ustalenia prokuratury
Konferencja prasowa prokuratora, która odbyła się w czwartek o godzinie 10:30, rzuciła nowe światło na dotychczas niewyjaśnioną śmierć chłopca. Jean-Luc Blachon podkreślił, że przeprowadzone analizy wykazały „ślady wskazujące na gwałtowny uraz twarzy”. Na podstawie intensywnego śledztwa prokurator stwierdził również, że „można uznać, iż szczątki kostne zostały przeniesione i porzucone krótko przed odkryciem ciała”. Dodał także, że „ciało nie uległo rozkładowi w ubraniach znalezionych w lesie”.
Mimo zwolnienia czworga członków rodziny po całonocnych przesłuchaniach, prokurator zaznaczył, że „wątek rodzinny” nie został zamknięty. Źródło bliskie sprawie apeluje jednak o „ostrożność”, ponieważ „wnioski sformułowane przez licznych ekspertów nie są koniecznie zbieżne”.
Adwokaci dziadków wyrazili ulgę po blisko 48-godzinnym zatrzymaniu pod tak poważnymi zarzutami jak „umyślne zabójstwo” i „ukrywanie zwłok”. Mecenas Isabelle Colombani, reprezentująca dziadka Philippe’a Vedovini, powiedziała dziennikarzom około godziny piątej nad ranem: „Po 17 godzinach dzisiejszych przesłuchań zatrzymanie zostało uchylone. Być może były jakieś niejasności do wyjaśnienia, ale to wszystko…” – dodała z uśmiechem. Według jej relacji, śledczy „mieli od wczoraj wiele pytań do zadania. Odpowiedzieliśmy na wszystkie pytania”.
Z kolei mecenas Julien Pinelli przekazał, że babcia Anne Vedovini „chciała uczestniczyć w tym, co naturalnie mogłoby być postrzegane jako próba, ale zdecydowała się to zrobić, ponieważ uważała, że jest to również jej wkład w to śledztwo, którego wyników teraz oczekuje”.
Imponujący zakres działań śledczych
Podczas wtorkowego briefingu prokurator Blachon wyjaśnił, że zatrzymania członków rodziny miały na celu weryfikację i konfrontację „elementów i informacji zebranych podczas intensywnego śledztwa prowadzonego w ostatnich miesiącach”.
Skala działań podejmowanych przez organy ścigania jest rzeczywiście imponująca. Jak poinformował podczas czwartkowej konferencji prasowej pułkownik Christophe Berthelin, kierujący Wydziałem Dochodzeniowym Żandarmerii w Marsylii, w ciągu niemal 21 miesięcy śledczy przeanalizowali 3141 zgłoszeń, przeprowadzili 287 przesłuchań, zbadali 27 pojazdów i przeczesali 285 hektarów terenu. Przeprowadzono również 50 rewizji i przeanalizowano miliony danych komunikacyjnych.
Emile zaginął 8 lipca 2023 roku, krótko po przyjeździe do domu swoich dziadków w przysiółku Haut-Vernet, położonym na wysokości 1200 metrów w Alpach Górnej Prowansji. Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań prowadzonych przez mieszkańców i służby, nie odnaleziono żadnych śladów dziecka w tym trudno dostępnym i odizolowanym terenie.
Przez dziewięć miesięcy śledztwo nie przynosiło konkretnych rezultatów, aż do przełomowego momentu pod koniec marca 2024 roku, kiedy przypadkowa spacerowiczka odkryła czaszkę i zęby dziecka około 1,7 kilometra od przysiółka, w miejscu oddalonym o 25 minut drogi pieszo dla osoby dorosłej. W tym samym rejonie znaleziono również ubrania oraz niewielki fragment kości.
Na początku lutego odbył się pogrzeb chłopca w bazylice Saint-Maximin-la-Sainte-Baume w departamencie Var. Obserwatorzy zwrócili uwagę na wyraźny dystans utrzymywany między rodzicami a dziadkami dziecka podczas ceremonii. Tego samego wieczoru dziadkowie opublikowali oświadczenie, w którym stwierdzili, że „czas milczenia musi ustąpić miejsca prawdzie”.