Wewnątrz jednostek policyjnych Brukseli narasta niepokój. Coraz więcej głosów krytycznych wskazuje na funkcjonariuszy z oddziału interwencyjnego Polbru jako sprawców regularnych aktów przemocy. Jeszcze bardziej alarmujący jest fakt, że takie zachowania mogą być tolerowane, a nawet wspierane przez kierownictwo ignorujące wszelkie ostrzeżenia.
Systemowy problem w stołecznej policji
Przemoc ze strony stróżów prawa w strefie Bruksela-Ixelles wydaje się przybierać cechy niepokojącej codzienności. Poważne oskarżenia płynące od osób działających wewnątrz struktur policyjnych nie pozostawiają złudzeń – funkcjonariusze oddziału interwencyjnego Polbru mają dopuszczać się regularnych, niemal systematycznych aktów przemocy. Co bardziej niepokojące, kierownictwo nie tylko ma ignorować te sygnały, ale wręcz osłaniać i wspierać takie zachowania.
Związek zawodowy CGSP Police bije na alarm w komunikacie, do którego jako pierwsza dotarła stacja RTBF. Przedstawiciele policyjnych związkowców ostrzegają przed „nawracającym problemem przemocy policyjnej”, organizowanym przez „kilku funkcjonariuszy szargających wizerunek całej formacji”. CGSP apeluje o natychmiastowe działania i ukaranie winnych, wskazując, że brak reakcji będzie tylko pogłębiać atmosferę bezkarności.
Od manifestacji do brutalnej interwencji
Najnowszy bulwersujący incydent miał miejsce 13 stycznia 2025 roku podczas protestu przeciwko reformie emerytalnej wprowadzanej przez rząd Arizona. W czasie marszu, w którym uczestniczyło 30 tysięcy mieszkańców Brukseli, doszło do starć między funkcjonariuszami policji a strażakami. Według oficjalnego stanowiska Polbru, część strażaków zboczyła z wyznaczonej trasy i zaatakowała siły porządkowe, co miało uzasadniać użycie gazu łzawiącego.
Tę interpretację wydarzeń stanowczo odrzucają zarówno CGSP Police, jak i CGSP Pompiers (związek strażaków). Twierdzą one, że to policjanci sprowokowali eskalację, używając nieuzasadnionej siły. Najdotkliwszym przykładem nadużyć było pobicie funkcjonariusza po cywilnemu, który należał do tej samej jednostki i próbował załagodzić sytuację. Nierozpoznany przez kolegów z powodu braku opaski identyfikacyjnej, został brutalnie powalony na ziemię, doznał urazu barku i ostatecznie pomocy udzielili mu strażacy. Od tamtej pory przebywa na zwolnieniu lekarskim. Źródła wewnętrzne donoszą ponadto, że próbowano go zniechęcić do złożenia skargi, grożąc odebraniem przydział do wywiadu ogólnego.
Kierownictwo bagatelizuje problem
Michel Goovaerts, szef korpusu, do którego skierowano oficjalne pismo w tej sprawie, potwierdził wprawdzie incydent, ale jednocześnie próbował go umniejszyć. Według niego, młodzi policjanci obecni na miejscu po prostu nie rozpoznali kolegi w cywilnym ubraniu. Dla związku zawodowego taka odpowiedź jest nie do przyjęcia i stanowi kolejny dowód na chronienie funkcjonariuszy notorycznie stosujących przemoc.
Jeden z działaczy związkowych, zastrzegając anonimowość, otwarcie potępia ten mechanizm bezkarności: „To zawsze te same osoby. A ponieważ cieszą się szczególnymi względami szefa korpusu, wątpię, czy kiedykolwiek zobaczymy jakiekolwiek zmiany”.
Historia się powtarza
Wydarzenia z 13 stycznia nie są odosobnione. 13 listopada 2024 roku, podczas protestu przeciwko wizycie Jordana Bardelli w Brukseli, wpłynęło kilka skarg na członków tej samej jednostki interwencyjnej. Oskarżenia są bardzo poważne: pobicia, wymuszenia i poniżające traktowanie. Wśród poszkodowanych znalazła się dziennikarka Zin TV, która twierdzi, że ciągnięto ją za włosy, brutalnie zakuto w kajdanki i uniemożliwiono korzystanie z kamery. Ona również wskazuje na tych samych funkcjonariuszy.
Wymiar sprawiedliwości zaczyna reagować. Niedawny wyrok sądu cywilnego bezpośrednio obciąża odpowiedzialnością państwo belgijskie, strefę Polbru oraz burmistrza Philippe’a Close’a za nadużycia z 24 stycznia 2021 roku. Tego dnia zatrzymano 232 demonstrantów, w tym 86 nieletnich, którzy zostali następnie osadzeni w koszarach na terenie Etterbeek w warunkach uznanych za niehumanitarne. Jeden z zatrzymanych – siedemnastoletni wówczas Pierly Kayaert – twierdzi, że został dotkliwie pobity w celi. Mimo że sąd uznał odpowiedzialność władz, wobec zaangażowanych w sprawę policjantów nie wyciągnięto żadnych konsekwencji, a oni sami nadal pełnią służbę.
Deklaracje bez pokrycia
Zapytany o ten wyrok, gabinet burmistrza Philippe’a Close’a poinformował o złożeniu apelacji, podkreślając jednocześnie politykę zerowej tolerancji dla niewłaściwych zachowań. Związkowcy uznają takie stanowisko za czysto retoryczne, zauważając, że ci sami funkcjonariusze wciąż zabezpieczają manifestacje i pełnią służbę porządkową podczas zgromadzeń publicznych.
Najbliższe posiedzenie komitetu konsultacyjnego, zaplanowane na 3 kwietnia, ma ponownie podjąć tę problematyczną kwestię. CGSP zamierza przypomnieć, że zaufanie społeczne do policji dramatycznie spada. Dowodem rosnącej nieufności była demonstracja z 15 marca, kiedy ponad 1500 osób wyszło na ulice Brukseli, protestując przeciwko brutalności policji.
CGSP nie kryje swojego zaniepokojenia – dopóki „czarne owce” będą chronione przez system, żadna rzeczywista reforma nie będzie możliwa. Związek domaga się konkretnych działań, niezależnych śledztw, a przede wszystkim realnych sankcji wobec winnych.