Minister obrony Theo Francken poinformował o znacznym wzroście liczby osób zainteresowanych karierą w armii. Rekrutacja nie budzi obaw, jednak wyzwaniem może okazać się niedobór instruktorów, którzy będą musieli sprostać rosnącej liczbie kandydatów.
Rekordowa liczba zgłoszeń
W ostatnich latach jednym z priorytetów belgijskiej armii jest nie tylko modernizacja sprzętu, ale również zwiększenie liczby żołnierzy. W 2023 roku chęć dołączenia do wojska zgłosiło 10 000 osób. Tymczasem tylko w ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2024 roku liczba ta osiągnęła już 6 200.
„Jeśli ten trend się utrzyma, w przyszłym roku możemy mieć od 20 000 do 30 000 kandydatów. To liczby, jakich wcześniej nie widzieliśmy. Młodzi ludzie wykazują coraz większe zainteresowanie służbą wojskową, co jest bardzo pozytywne” – stwierdził Theo Francken.
Wielu chętnych, niewielka liczba miejsc
Mimo rosnącej liczby zgłoszeń wojsko nie jest w stanie przyjąć wszystkich kandydatów. W ubiegłym roku jedynie 2 500 osób mogło rozpocząć szkolenie, co oznaczało, że tylko co czwarty kandydat dostał szansę na służbę.
„Jeżeli liczba zgłoszeń wzrośnie do 20 000 lub 30 000, tylko jedna na osiem lub jedna na dwanaście osób będzie mogła przejść rekrutację. To oznacza, że wielu zainteresowanych będzie musiało pogodzić się z odmową” – zaznaczył minister.
Brak kadry i infrastruktury
Problemem nie jest jedynie ograniczona liczba miejsc szkoleniowych. Aby sprostać zwiększonemu zapotrzebowaniu, konieczne będzie również rozbudowanie infrastruktury wojskowej.
„Nie chodzi tylko o instruktorów – musimy zadbać o odpowiednią liczbę miejsc zakwaterowania, sprzętu, broni i mundurów. Cały system musi nadążyć za rosnącym zainteresowaniem służbą” – podkreślił Francken.
Chociaż tak duża liczba kandydatów jest dla wojska pozytywnym sygnałem, belgijska armia stoi teraz przed wyzwaniem, jak skutecznie zarządzać tym wzrostem i zapewnić odpowiednie warunki dla przyszłych żołnierzy.