Po zderzeniu kontenerowca z tankowcem na Morzu Północnym tysiące baryłek nafty lotniczej przedostały się do wody w wyniku pożaru. Mimo powagi sytuacji operator statku twierdzi, że szkody dla środowiska są ograniczone.
Niejasne okoliczności wypadku
Do kolizji doszło 10 marca około 20 kilometrów od wybrzeży Yorkshire w północno-wschodniej Anglii. Kontenerowiec Solong zderzył się z tankowcem Stena Immaculate, który znajdował się wówczas na kotwicy. Dokładne przyczyny incydentu nie zostały jeszcze ustalone, a śledztwo wciąż trwa.
W wyniku zderzenia na obu jednostkach wybuchł pożar, którego opanowanie zajęło kilka dni. Niestety, jeden z członków załogi Solong, 38-letni Filipińczyk Mark Angelo Pernia, zaginął i uznaje się go za zmarłego.
Skutki wycieku paliwa
Tankowiec Stena Immaculate, który został wynajęty przez armię amerykańską, transportował 220 000 baryłek paliwa lotniczego Jet-A1. W wyniku kolizji jeden ze zbiorników uległ rozszczelnieniu, co wzbudziło niepokój ekologów.
Służby monitorujące miejsce wypadku poinformowały jednak, że nie odnotowano znaczących oznak skażenia. W oficjalnym oświadczeniu operator tankowca, amerykańska firma Crowley, podał, że w wyniku zderzenia i pożaru doszło do utraty 17 515 baryłek paliwa, ale reszta ładunku pozostała nienaruszona.
Specjaliści oceniają, że uszkodzenia ograniczyły się do jednego zbiornika paliwa oraz jednego zbiornika wody. Operator podkreślił również profesjonalizm załogi, która przed ewakuacją podjęła wszelkie możliwe działania mające na celu ograniczenie skutków pożaru.
Śledztwo trwa
Śledczy próbują ustalić, dlaczego Solong niespodziewanie zmienił kurs około godziny 01:30 GMT i osiem godzin później uderzył w Stena Immaculate.
Brytyjskie władze wykluczyły możliwość celowego działania, jednak kapitan Solong, obywatel Rosji, został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci w wyniku rażącego zaniedbania. Dochodzenie ma na celu wyjaśnienie, czy błędy nawigacyjne lub inne czynniki doprowadziły do tej tragicznej kolizji.