Komisja Europejska zaostrza stanowisko wobec Belgii, domagając się finalnej wersji krajowego planu klimatycznego w ciągu dwóch miesięcy. W przeciwnym razie możliwe są konsekwencje prawne. Obecna strategia nie spełnia wymaganych celów, a wdrożone środki są niewystarczające.
Nie jest to zaskoczeniem, ale presja rośnie. Komisja Europejska wystosowała oficjalne ponaglenie, wzywając Belgię do przesłania ostatecznej i zaktualizowanej wersji Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (PNEC). Jeśli rząd nie dostosuje się do tych zaleceń, sprawa może trafić do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Plan Belgii pod ostrzałem: cele nierealne bez dodatkowych działań
Już w styczniu 2024 roku Komisja oceniła belgijski PNEC jako niewystarczający, wzywając do wdrożenia skuteczniejszych i bardziej opłacalnych działań, zwłaszcza w sektorach transportu i budownictwa. Belgia zobowiązała się do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 47% do 2030 roku w porównaniu z 2005 rokiem, obejmując sektory takie jak transport, mieszkalnictwo, rolnictwo, gospodarka odpadami i handel. Tymczasem aktualne prognozy wskazują, że w najlepszym wypadku redukcja wyniesie jedynie 42,6%.
Nie tylko ten aspekt pozostaje problematyczny. Bez dodatkowych działań Belgia nie zrealizuje również celów dotyczących odnawialnych źródeł energii, efektywności energetycznej oraz pochłaniania dwutlenku węgla przez gleby, lasy i łąki.
Ostateczny termin i groźba konsekwencji
Termin dostarczenia zaktualizowanego planu minął już w czerwcu 2024 roku, a Komisja po raz pierwszy upomniała Belgię w listopadzie. Teraz nadszedł czas na ostatnie ostrzeżenie – kraje, które nie przedstawią nowej wersji planu do 30 czerwca 2025 roku, mogą stanąć przed konsekwencjami prawnymi.
W gronie państw, które jeszcze nie spełniły tego obowiązku, znajduje się nie tylko Belgia, ale także Estonia, Chorwacja, Polska i Słowacja. Spośród 27 członków Unii Europejskiej Komisja otrzymała już finalne plany od 22 krajów. Pięć pozostałych ma teraz dwa miesiące na dostarczenie wymaganych dokumentów.
Brak spójności w działaniach belgijskich regionów
Plan klimatyczny Belgii to efekt współpracy między rządem federalnym a władzami regionalnymi, co dodatkowo komplikuje sytuację. Nowe propozycje zawierają zarówno już wcześniej ogłoszone środki, jak przedłużenie funkcjonowania elektrowni jądrowych, jak i nowe inicjatywy, w tym obniżkę VAT na pompy ciepła, podwyżki opłat za piece na olej opałowy i węgiel czy plany reformy podatków energetycznych. Mimo to skuteczność tych działań pozostaje niepewna.
W regionach panuje duża rozbieżność w podejściu do polityki klimatycznej. Walonia postanowiła zrewidować swoje założenia, rezygnując z planowanego zakazu pieców na olej opałowy i znacząco ograniczając dopłaty do renowacji budynków. Flandria trzyma się celu redukcji emisji o 40% do 2030 roku, chociaż według najnowszych szacunków realny spadek wyniesie jedynie 33,6%. Natomiast Region Brukselski wciąż bazuje na starym planie, w którym część działań została już opóźniona, w tym program dotacji na renowacje i harmonogram wprowadzania stref niskiej emisji (LEZ).
Czy Belgia zdąży spełnić wymagania Komisji?
Nie ma pewności, czy Belgia dostarczy nową wersję planu w wymaganym terminie. Nawet jeśli uda się to zrobić, pozostaje pytanie, czy przedstawione działania będą zgodne z oczekiwaniami Komisji Europejskiej. Wiele wskazuje na to, że kraj będzie musiał zmierzyć się z dalszą presją oraz możliwością podjęcia kroków prawnych przez unijne instytucje.