Od 273 dni Region Stołeczny Brukseli pozostaje bez nowego rządu, a negocjacje wciąż stoją w miejscu. Przewodniczący Partii Reformatorsko-Liberalnej (MR), Georges-Louis Bouchez, nie kryje rozczarowania tym stanem rzeczy. W programie Matin Première skrytykował brak postępów i zarzucił niektórym ugrupowaniom unikanie rozmów.
Negocjacje, które nigdy się nie zaczęły
Podczas rozmowy z Thomasem Gadisseux Bouchez podkreślił, że problemem nie są różnice programowe, ale fakt, że nie wszystkie strony rzeczywiście podjęły negocjacje. „To jeden z moich priorytetów. Tu nie chodzi o brak porozumienia w kwestiach merytorycznych – problem polega na tym, że niektórzy nigdy nawet nie zasiedli do stołu rozmów. To absolutny skandal” – podkreślił.
Polityk porównał sytuację do zaproszenia na kolację, na które nikt nie przychodzi. „Nie mogę nikogo zmusić do negocjacji. Niektórzy od 273 dni wymyślają kolejne wymówki” – dodał.
Nadzór federalny nad Brukselą?
Zapytany o możliwość objęcia Brukseli nadzorem rządu federalnego, Bouchez zaznaczył, że politycy zarządzający regionem nie dostrzegają konieczności reform. Według niego Bruksela stoi przed poważnym kryzysem finansowym i niebawem zwróci się do władz centralnych o pożyczki.
„Gdy to nastąpi, będę jednym z tych, którzy będą domagać się surowych warunków w zamian za wsparcie. Bruksela zmierza w złym kierunku” – ostrzegł przewodniczący MR, wyrażając obawy, że dalsza polityczna stagnacja może mieć poważne konsekwencje dla przyszłości regionu.