Jeśli Stany Zjednoczone wprowadzą 25-procentowe cła na europejskie towary, może to kosztować europejską gospodarkę miliardy euro, a Belgia mogłaby stracić nawet 12 miliardów euro. Szczególnie narażone na skutki tej decyzji są sektory chemiczny, farmaceutyczny oraz przemysł produkcyjny. Eksperci ostrzegają, że taki ruch może stanowić granicę między stabilnością gospodarczą a kryzysem.
Handel międzynarodowy pod presją
Donald Trump zapowiedział, że w przypadku jego ponownego wyboru, europejskie produkty zostaną objęte 25-procentowymi taryfami celnymi. Podstawą tej decyzji jest argument, że Stany Zjednoczone notują deficyt handlowy z Unią Europejską na poziomie 300 miliardów dolarów. Komisja Europejska podważa te dane, szacując faktyczną różnicę w bilansie handlowym na około 150 miliardów euro, a po uwzględnieniu usług – jedynie 50 miliardów.
Organizacja przedsiębiorców Voka szacuje, że Belgia mogłaby stracić około 2% PKB, co oznaczałoby spadek gospodarczy rzędu 12 miliardów euro. Badania wskazują, że dwie trzecie firm ocenia sytuację gospodarczą negatywnie, a połowa z nich przewiduje dalsze pogorszenie w nadchodzącym roku.
Europejska odpowiedź: Clean Industrial Deal
W obliczu potencjalnych zagrożeń związanych z polityką celną USA, Komisja Europejska przedstawiła Clean Industrial Deal, plan mający na celu poprawę konkurencyjności unijnych przedsiębiorstw oraz wsparcie dla transformacji ekologicznej przemysłu. Program ten obejmuje m.in. złagodzenie zasad dotyczących pomocy publicznej, uproszczenie procedur administracyjnych oraz wsparcie dla sektorów energochłonnych i technologii ekologicznych.
Sektor chemiczny obawia się zakłóceń w handlu
Branża chemiczna, silnie związana z rynkiem międzynarodowym, obawia się skutków protekcjonizmu USA. Federacja Chemii i Nauk o Życiu (Essenscia) podkreśla, że Stany Zjednoczone są zarówno kluczowym odbiorcą, jak i dostawcą surowców dla sektora chemicznego. Wprowadzenie ceł może utrudnić handel i zwiększyć koszty działalności firm.
Eksperci wskazują, że przeniesienie produkcji do USA, co mogłoby być jednym z celów Trumpa, nie jest realnym rozwiązaniem. „Decyzja o budowie zakładu w innym kraju to proces długoterminowy, który nie poddaje się krótkoterminowym zmianom politycznym” – podkreślają przedstawiciele sektora.
Przemysł produkcyjny szykuje się na najgorsze
Firmy z sektora produkcyjnego już od kilku miesięcy przygotowują się na możliwe cła, analizując alternatywne rynki i strategie eksportowe. Bart Steukers, szef federacji Agoria, szacuje, że około 5,5% całego belgijskiego eksportu może zostać objęte nowymi taryfami.
„Europa musi stać się bardziej zdecydowanym partnerem w handlu międzynarodowym. Potrzebujemy nowych umów handlowych i dywersyfikacji rynków, jeśli nie możemy polegać na Stanach Zjednoczonych” – twierdzi Steukers. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen już rozpoczęła działania w tym kierunku, udając się do Indii w celu negocjacji nowych porozumień.
Sektor farmaceutyczny liczy na wyjątek
Farmaceutyki to jedno z kluczowych dóbr eksportowych Belgii, a aż jedna czwarta produkcji trafia na rynek amerykański. Caroline Ven, CEO organizacji pharma.be, ostrzega, że cła mogłyby nie tylko zaszkodzić gospodarce, ale również wpłynąć na dostępność leków i szczepionek w USA.
Ven ma nadzieję, że farmaceutyki zostaną wyłączone z listy produktów objętych taryfami, przypominając, że w przeszłości obowiązywały porozumienia chroniące ten sektor. Jednocześnie podkreśla, że eskalacja wojny handlowej nie leży w niczyim interesie. „Wprowadzenie odwetowych ceł przez Europę mogłoby doprowadzić do niebezpiecznej spirali restrykcji, co zaszkodziłoby wszystkim stronom” – zauważa.
Przyszłość relacji handlowych
Ostateczna decyzja w sprawie ceł jeszcze nie zapadła, ale europejskie przedsiębiorstwa już przygotowują się na możliwe turbulencje w handlu transatlantyckim. Nadchodzące miesiące będą kluczowe dla negocjacji między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi, które zdecydują o dalszym kształcie współpracy gospodarczej.