Federalna policja opublikowała w zeszłym tygodniu komunikat o poszukiwaniach mężczyzny podejrzanego o wypłaty gotówki i płatności skradzioną kartą bankową. Wraz z ogłoszeniem udostępniono nagrania z monitoringu z punktu wypłat gotówki (CASH) w Liedekerke. Okazało się jednak, że widoczny na nich mężczyzna, Geert Despiegelaere z Affligem, nie miał nic wspólnego z tą sprawą.
Przypadkowa pomyłka
Śledztwo rozpoczęto po tym, jak 83-letni mieszkaniec Denderleeuw zgłosił zaginięcie swojego portfela z kartami bankowymi. Dochodzenie wykazało, że karta została użyta do wypłat gotówki w Liedekerke w dniach 4 i 5 listopada. Dodatkowo wykonano nią płatności w Ganshoren, Brukseli, Sint-Gillis, Schaerbeek oraz Anderlecht.
Do komunikatu dołączono nagrania z monitoringu przedstawiające mężczyznę, którego opisano jako podejrzanego. Gdy wizerunek trafił do mediów, Geert Despiegelaere został rozpoznany przez swoich znajomych. „To dobrzy przyjaciele zauważyli ogłoszenie o poszukiwaniach i rozpoznali mnie. Pierwsze, co usłyszałem, to: ‘Szukają cię’. Byłem w szoku” – opowiada Geert.
Szybkie wyjaśnienie sprawy
Geert natychmiast skontaktował się z lokalną policją w Denderleeuw/Haaltert. „Już w poniedziałek miałem umówione spotkanie, by wszystko wyjaśnić. Kiedy dotarłem na miejsce, okazało się, że funkcjonariusze byli już pewni, że to nie ja” – dodaje. Mężczyzna nie musiał nawet udowadniać swojej niewinności. „Pokazano mi inne nagrania z prawdziwym podejrzanym i muszę przyznać, że rozumiem, skąd wzięło się to nieporozumienie. Na tych nagraniach twarz sprawcy jest słabo widoczna, ale sylwetka rzeczywiście jest bardzo podobna do mojej. To smutne zarówno dla ofiary, jak i dla policji, bo prawdziwego sprawcy nadal nie odnaleziono.”
Policja przeprasza za pomyłkę
Geert podkreślił, że nie żywi negatywnych uczuć w związku z pomyłką. „Poprosiłem jedynie policję o sprostowanie, by oczyścić moje imię. Na szczęście nie poniosłem z tego tytułu żadnych poważnych konsekwencji. Poza kilkoma przyjaciółmi, którzy mnie rozpoznali, nikt inny się nie odezwał. Jeszcze raz powtórzę: rozumiem tę pomyłkę. Policjanci po prostu wykonywali swoją pracę, a cała sytuacja pokazuje, że starannie śledzą każdy trop.”
Policja w Denderleeuw/Haaltert opublikowała już sprostowanie na swojej oficjalnej stronie na Facebooku, jednocześnie przepraszając za zaistniałą sytuację i podkreślając, że poszukiwania prawdziwego sprawcy trwają.