Pomimo rosnącej liczby incydentów przemocy w komunikacji publicznej, tylko nieliczne gminy wprowadzają zakaz korzystania z autobusów dla agresywnych pasażerów. Minister transportu Annick De Ridder (N-VA) skierowała list do wszystkich burmistrzów we Flandrii, zachęcając ich do stosowania tej kary. Do tej pory jedynym miastem, które faktycznie zastosowało tę sankcję, był Kortrijk – i to zaledwie dwa razy.
Tysiące incydentów rocznie, ale brak działań
Przemoc i agresja w autobusach De Lijn to codzienny problem. Średnio 25 razy dziennie kierowcy, kontrolerzy i pasażerowie zgłaszają przypadki napaści, awantur czy wandalizmu. W pierwszych dziewięciu miesiącach 2024 roku zarejestrowano ponad 7 000 incydentów.
Od kilku lat gminy mają możliwość nakładania zakazu korzystania z transportu publicznego dla osób, które wielokrotnie dopuszczają się agresji lub poważnych naruszeń. Kara ta polega na kilku miesiącach zakazu korzystania z danej linii autobusowej, a jej złamanie grozi grzywną administracyjną (GAS). Jednak decyzję o zakazie nie podejmuje De Lijn – mogą to zrobić jedynie burmistrzowie i policja.
List ministra do burmistrzów
W swoim liście do lokalnych władz Annick De Ridder podkreśliła, że wielu burmistrzów nie jest świadomych tej możliwości i zachęciła ich do włączenia jej do lokalnych strategii walki z przemocą w komunikacji miejskiej. „Mam nadzieję, że ten list pozwoli nowo wybranym władzom lepiej wykorzystać tę politykę” – napisała minister.
Przykład Kortrijk: tylko dwa przypadki zakazu
Kortrijk to jedyne miasto, które faktycznie zastosowało zakaz. Pierwszy przypadek miał miejsce w lutym 2023 roku – młody pasażer został ukarany dwumiesięcznym zakazem korzystania z autobusu na trasie między dworcem a szkołą. Musiał stawić się na przesłuchanie i uczestniczyć w sześciomiesięcznym programie wsparcia psychologicznego.
„W tym przypadku w grę wchodziło ciągnięcie za wycieraczkę autobusu, co spowodowało konflikt między pasażerami” – mówi Katrien Verhulst z organizacji Ju.Wel, która zajmuje się resocjalizacją młodzieży. „Początkowo chłopak był oburzony: ‘Jak to, nie mogę jeździć autobusem do szkoły?’ Ale udało nam się mu uświadomić konsekwencje jego zachowania.”
Drugi przypadek miał miejsce we wrześniu 2024 roku – dotyczył młodego mężczyzny, który uciekł przed kontrolą biletów.
Symboliczna kara bez realnej egzekucji?
Mimo licznych przypadków agresji i wandalizmu, w innych miastach żaden burmistrz nie zdecydował się na zastosowanie zakazu. Zdaniem wielu urzędników jest to rozwiązanie czysto symboliczne, które trudno egzekwować.
„Taka kara nie ma większego sensu, bo i tak można wejść do autobusu” – mówi Stan Reusen z związku zawodowego ACOD-TBM. „To bardziej sygnał polityczny niż realna sankcja.”
Jednak nawet związki zawodowe popierają stosowanie zakazu – głównie dlatego, że tradycyjne grzywny często nie działają. „Często sprawcy nie mają pieniędzy na zapłatę, albo robią to za nich rodzice. Jeśli jednak młody człowiek otrzyma oficjalne pismo o zakazie, może to mieć większy wpływ na jego zachowanie” – dodaje Reusen.
Co dalej? Czy zakaz stanie się bardziej skuteczny?
Eksperci podkreślają, że skuteczność takiej sankcji zależy od szerokiego podejścia. „System mógłby działać również w innych miastach, ale tylko wtedy, gdy jest wspierany przez cały aparat społeczny” – mówi Katrien Verhulst. „Ważna jest współpraca ze szkołami, rodzinami i organizacjami zajmującymi się resocjalizacją młodzieży.”
Jednym z rozwiązań mogłaby być lepsza edukacja w szkołach, gdzie uczniowie uczyliby się o zasadach korzystania z transportu publicznego oraz konsekwencjach agresywnego zachowania. „Wiemy, które szkoły sprawiają problemy i które obszary są bardziej narażone na incydenty. Powinniśmy działać tam, zanim dojdzie do kolejnego ataku” – dodaje Reusen.
Czy burmistrzowie wezmą sobie do serca apel minister De Ridder i zaczną aktywniej stosować zakaz? Na razie system ten pozostaje niewykorzystanym narzędziem, które mogłoby poprawić bezpieczeństwo w autobusach.