Prokuratura i strona cywilna uważają, że sąd popełnił błąd, zmieniając kwalifikację próby zabójstwa na pobicie lub zranienie. We wtorek, przez ponad dwie godziny, mecenas Romain Bastianelli przed trzecią izbą karną sądu apelacyjnego bronił swojego klienta, domagając się jego uniewinnienia. Franck, obywatel Francji, został skazany na sześć lat więzienia 22 kwietnia 2024 roku przez sąd karny w Mons.
22 maja 2019 roku Saverio przywiózł swojego syna do centrum sportowego w Thulin. W pewnym momencie podszedł do niego mężczyzna ubrany na czarno, w kasku motocyklowym, i oddał kilka strzałów z bliskiej odległości, celując poniżej pasa. Saverio doznał poważnych obrażeń nóg.
Policja zatrzymała Francka, mężczyznę mieszkającego po drugiej stronie granicy. W jego domu znaleziono broń. Zidentyfikowano go dzięki nagraniom z kamery umieszczonej w pobliżu żłobka. Dysponował motocyklem podobnym do tego, który należał do sprawcy.
Jedna hipoteza śledztwa
Obrońcy Francka, mecenasi Bastianelli i Bouchat, twierdzą, że ich klient nie był strzelcem. Już w pierwszej instancji argumentowali, że śledztwo było prowadzone jednostronnie.
„Wszyscy – policjanci, sędzia śledczy, prokuratura i strona cywilna – od początku założyli, że sprawcą był motocyklista. Tymczasem strzały padły o 13:35, a motocykl stał przed żłobkiem już o 12:53, po czym odjechał o 13:03” – wskazuje mecenas Bastianelli, analizując nagrania monitoringu.
Adwokat podkreśla również, że świadkowie obecni w pobliżu sali sportowej twierdzili, iż strzelec wsiadł do szarego samochodu. Jedna z kobiet, która czekała w aucie niedaleko żłobka, widziała mężczyznę w czarnym stroju oddającego strzały, ale nie zauważyła go wcześniej w okolicy placówki.
Pojawiły się także wątpliwości dotyczące motocykla. Według obrony w Belgii i Francji zarejestrowano 158 identycznych modeli, w tym siedem w regionie Nord-Pas-de-Calais. Każdy z nich miał naklejkę na lewym przednim owiewce. Według śledczych była to podobizna Che Guevary, tak jak w przypadku motocykla Francka. Obrona kwestionuje jednak, czy można to jednoznacznie stwierdzić na podstawie nagrań.
Dodatkowo, według adwokatów, kask znaleziony u podejrzanego nie pasuje do tego, który miał na sobie strzelec.
Zamach na zlecenie
Prokuratura nie ma jednak wątpliwości – Franck był sprawcą zamachu. Według śledczych został wynajęty do pozbycia się Saveria, który już wcześniej uniknął kilku prób zamachu na swoje życie. Powodem miała być relacja, jaką rzekomo nawiązał z kobietą będącą w związku z zazdrosnym mężczyzną.
Podejrzenia prokuratury budzi również fakt, że telefon Francka był wyłączony w czasie ataku. Czy to przypadek? Analiza połączeń wskazuje, że rankiem tego dnia przebywał w Quiévrain.
„O godzinie 10:34 jego telefon logował się do nadajnika znajdującego się niedaleko domu zleceniodawcy” – podkreśla mecenas Elena D’Agristina, reprezentująca stronę cywilną. Dodaje, że ubranie motocyklisty nie jest tym samym, które znaleziono u podejrzanego, ale podobny strój widnieje na zdjęciach zapisanych w jego telefonie – taki sam kask i kurtka.
Prokuratura twierdzi także, że Franck przyznał, iż to jego motocykl znajduje się na nagraniach z monitoringu. Obrona odpowiada, że oskarżony rozpoznał swój pojazd jedynie na zdjęciach, które sam publikował w mediach społecznościowych, ale nie na nagraniach z żłobka.
Po długiej i skomplikowanej rozprawie sąd apelacyjny musi teraz podjąć decyzję. Może utrzymać w mocy wyrok, zmienić kwalifikację czynu lub uniewinnić oskarżonego. Prokuratura domaga się zwiększenia kary do ośmiu lat więzienia.
Ostateczna decyzja zostanie ogłoszona 18 marca.