Brukselskie grupy przestępcze uwikłane w konflikt o kontrolę nad handlem narkotykami na Anderlecht otwarcie zapowiadają swoje ataki w mediach społecznościowych. W ostatnich dniach członkowie jednej z grup publikowali na Snapchat wiadomości, w których grozili zamachami i strzelaninami. „Strzelam do każdego, kogo zobaczę. Nawet jeśli jest niewinny” – brzmiał jeden z komunikatów.
Zapowiedź przemocy przed atakiem na Saint-Guidon
W nocy z poniedziałku na wtorek na placu Saint-Guidon doszło do strzelaniny, w której ranny w nogę został członek grupy działającej w dzielnicy Peterbos na Anderlecht. Wszystko wskazuje na to, że był to akt zemsty zapowiedziany wcześniej w mediach społecznościowych. Jeden z domniemanych członków konkurencyjnej grupy kontrolującej okolice stacji metra Clemenceau zamieścił w sieci groźbę:
„Każdego, kogo zobaczę na Saint-Guidon, Lemmens, Clemenceau lub Bekkant, zastrzelę. Nawet jeśli jest niewinny.”
W kolejnych wiadomościach zapowiadał dalszą eskalację przemocy, porównując sytuację do brutalnej gry wideo: „Chcecie przedpremierę GTA 6?” – sugerując, że zamierza przekształcić ulice Brukseli w miejsce pełne chaosu i przemocy.
Rywalizacja o kontrolę nad narkotykami
Konflikt toczy się między dwiema grupami – jedną działającą w dzielnicy Peterbos, powiązaną z mafią z Marsylii, a drugą operującą w okolicach stacji metra Clemenceau, kontrolowaną przez rodzinę o marokańskich korzeniach. Grupa z Peterbos niedawno przejęła kontrolę nad handlem narkotykami na Saint-Guidon, co wywołało otwartą konfrontację z dotychczasowymi „właścicielami” tego terenu.
Według źródeł policyjnych autor gróźb na Snapchacie najprawdopodobniej należał do gangu Clemenceau i planował zemstę za śmierć 19-letniego Souleymane S., który był drobnym dilerem tej grupy i został w sobotę zastrzelony przy użyciu broni wojskowej.
Ostrzeżenia przed kolejnymi atakami
We wtorek wieczorem, około godziny 21:00, na Snapchat pojawiło się kolejne ostrzeżenie:
„Salam wszystkim. Radzę unikać Clemenceau. Ludzie z Peterbos powiedzieli, że każdy, kto się tam pojawi, zostanie zabity. Nie ma znaczenia, kim jest. Jeśli tam jesteś, strzelają do ciebie.”
Kilka godzin później, około 01:40 w nocy, w pobliżu tej samej stacji metra doszło do kolejnej strzelaniny. Oddano aż 23 strzały w kierunku jednego z budynków mieszkalnych. Na miejscu znaleziono także dwie koktajle Mołotowa, które jednak nie eksplodowały. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń.
Przemoc na ulicach Brukseli wymyka się spod kontroli
Eksperci podkreślają, że konflikt między gangami staje się coraz bardziej jawny, a obie grupy otwarcie grożą sobie w mediach społecznościowych, traktując brukselskie ulice jak pole bitwy.
Policja z okręgu Midi przyznaje, że sytuacja wymknęła się spod kontroli: „To nowe dno. Oni nawet nie ukrywają już, że policja czyta te wiadomości. Nie jesteśmy dla nich żadnym zagrożeniem. To oni rządzą na ulicach, a my nie mamy nad nimi kontroli.”
Brutalna walka o dominację w Anderlecht budzi coraz większe obawy, że konflikt nie zakończy się, dopóki jedna z grup nie zostanie całkowicie wyeliminowana. Tymczasem mieszkańcy dzielnicy pozostają bezbronni wobec rosnącej fali przemocy, która nie ogranicza się już tylko do członków gangów, ale zagraża wszystkim przebywającym w rejonie konfliktu.