Karine Lalieux, reprezentująca partię socjalistyczną, skrytykowała sposób prowadzenia negocjacji w Regionie Stołecznym Brukseli. Jej zdaniem, jeśli David Leisterh zrezygnuje z funkcji formatora francuskojęzycznego, konieczne będzie powołanie mediatora lub osoby o podobnej roli, a nie kolejnego formatora, nawet jeśli miałby pochodzić z kręgów socjalistycznych. – Ahmed Laaouej jako formator? To nie jest to, czego chcemy – podkreśliła.
Krytyka sposobu prowadzenia negocjacji
W rozmowie z BX1 była minister federalna ostro oceniła zarządzanie brukselskimi negocjacjami przez liberałów. Podkreśliła, że Region wciąż nie ma nowego rządu, a działania Davida Leisterha są jej zdaniem zbyt mało zdecydowane. – Odkąd w zeszłym tygodniu CD&V wyraziło gotowość do rozmów o udziale w rządzie, David ma wszystkie karty w ręku – stwierdziła Lalieux, jednocześnie zarzucając mu brak wystarczającej aktywności.
Podziały wśród partii
Lalieux zwróciła uwagę na postawę Open VLD, które jasno dało do zrozumienia, że nie zamierza zerwać sojuszu z N-VA. Tymczasem francuskojęzyczni socjaliści nie chcą tej partii w rządzie. – Czy Leisterh nie powinien rozmawiać z Open VLD? – zastanawia się Lalieux, sugerując, że liberałowie wybiórczo respektują weta różnych ugrupowań.
Podwójne standardy w negocjacjach?
Według Lalieux, MR stosuje podwójne standardy – gdy Open VLD czegoś nie akceptuje, ich stanowisko jest szanowane, ale gdy PS sprzeciwia się określonym rozwiązaniom, ich veto nie jest brane pod uwagę. Przypomniała również, że MR nie chciało większości tworzonej przez Elke Van den Brandt i udało się to uszanować. – Gdzie w ogóle jest Elke Van den Brandt? – pyta Lalieux, podkreślając, że jako formatorka powinna odegrać aktywniejszą rolę w rozmowach z CD&V w poszukiwaniu alternatywy dla obecnej konfiguracji politycznej.
Brukselskie negocjacje wciąż pozostają w impasie, a przyszłość nowego rządu Regionu pozostaje niepewna.