Liczba szewców w Belgii spada w alarmującym tempie – obecnie w kraju działa ich zaledwie 320. Jeszcze pięć lat temu było ich ponad 400, a dekadę temu ponad 500. Jak zauważa Iris Houben, przewodnicząca federacji Shoefed zrzeszającej detalistów obuwniczych, szewców i kaletników, tendencja ta utrzymuje się od lat.
Brak następców i zamykane warsztaty
Jednym z głównych powodów spadku liczby szewców jest starzenie się branży. Wielu rzemieślników przechodzi na emeryturę i nie ma komu przekazać warsztatu. Na sytuację wpłynęła także likwidacja ryczałtowego systemu VAT, przez co część przedsiębiorców zdecydowała się na zamknięcie działalności.
Dodatkowo, w całej Flandrii nie ma już szkół, które kształciłyby przyszłych szewców, co sprawia, że młodych adeptów zawodu niemal nie przybywa. Co więcej, nie wszyscy doświadczeni fachowcy chcą przyuczać nowych pracowników, obawiając się konkurencji.
Słaba jakość obuwia nie sprzyja rzemiosłu
Innym czynnikiem, który utrudnia przetrwanie tego zawodu, jest coraz niższa jakość butów. – „Materiały, z których produkowane jest obuwie, budzą wiele frustracji” – mówi Iris Houben. – „Wiele butów jest tak tanich, że ich naprawa po prostu się nie opłaca. Klienci wolą kupić nową parę zamiast odnawiać starą.”
Podczas gdy w innych sektorach rozwija się trend ekologicznej i świadomej konsumpcji, w branży obuwniczej wciąż dominuje kultura jednorazowego użytku. Brak długowiecznych materiałów oraz łatwa dostępność taniego obuwia sprawiają, że zawód szewca staje się coraz mniej opłacalny.
Czy rzemiosło szewskie przetrwa? W obliczu braku następców i spadającego popytu, przyszłość tego zawodu w Belgii stoi pod dużym znakiem zapytania.