System emerytalny sektora publicznego w Belgii czekają istotne zmiany. Rząd Arizony planuje stopniowe zniesienie uprzywilejowanych zasad emerytalnych dla urzędników, takich jak możliwość przejścia na emeryturę w wieku 56 lat dla wojskowych czy 55 lat dla pracowników kolei SNCB. W planach jest także zmniejszenie wysokości ich świadczeń.
Obecnie wysokość emerytury urzędników oblicza się na podstawie średniego wynagrodzenia z ostatnich dziesięciu lat pracy. Po reformie emerytura będzie liczona na podstawie dochodów z całej kariery zawodowej, podobnie jak w sektorze prywatnym. Okres ten będzie stopniowo wydłużany, co roku o jeden rok, począwszy od 2027 roku, aż do 2062 roku.
Kolejna istotna zmiana dotyczy mechanizmu dostosowywania emerytur do wzrostu wynagrodzeń aktywnych urzędników. Od 2026 roku zostanie on zlikwidowany, co oznacza, że wzrost pensji w sektorze publicznym nie będzie już automatycznie podnosił wysokości emerytur byłych urzędników.
Skąd wzięły się różnice w systemie emerytalnym?
Dlaczego przez lata system emerytalny sektora publicznego różnił się od tego obowiązującego w sektorze prywatnym i wśród osób samozatrudnionych? Profesor Pierre Devolder tłumaczy, że idea wyższych emerytur dla urzędników miała na celu rekompensatę niższych wynagrodzeń i mniejszej liczby benefitów, które otrzymywali w porównaniu do pracowników prywatnych firm. W pierwszych dekadach istnienia Belgii państwo nie było w stanie konkurować z sektorem prywatnym pod względem wynagrodzeń, więc zaoferowało lepsze warunki emerytalne jako formę rekompensaty.
Z kolei osoby samozatrudnione zawsze miały niższe emerytury z kilku powodów. Po pierwsze, pracownicy etatowi odprowadzają składki na emeryturę wspólnie z pracodawcą, podczas gdy osoby prowadzące własną działalność gospodarczą opłacają je samodzielnie. Mniejszy wkład oznacza niższe świadczenia. Dodatkowo w przeszłości samozatrudnieni często nie zgłaszali pełnych dochodów lub zaniżali swoje zarobki, co przekładało się na niższe składki emerytalne. Warto też wspomnieć, że panowało przekonanie, iż osoby prowadzące własny biznes mogą na koniec kariery sprzedać firmę lub majątek i w ten sposób zabezpieczyć swoją przyszłość finansową, czego nie mógł zrobić etatowy pracownik.
Po II wojnie światowej, w 1944 roku, wprowadzono bardziej rozwinięty system zabezpieczenia społecznego dla pracowników sektora publicznego na mocy dekretu Van Ackera. Wtedy pojawiła się możliwość stworzenia jednolitego systemu emerytalnego, ale z tego pomysłu zrezygnowano. Organizacje zrzeszające przedsiębiorców i osoby samozatrudnione obawiały się, że w ramach wspólnego systemu będą musiały płacić wyższe składki, dlatego wolały zachować własne rozwiązania.
Czy reforma jest konieczna?
Czy te różnice nadal mają dziś uzasadnienie? I czy reforma emerytur jest rzeczywiście potrzebna? Zdaniem profesora Devoldera obecnie nie ma już znaczących różnic w wynagrodzeniach między urzędnikami a pracownikami sektora prywatnego, dlatego zmiany w systemie emerytalnym wydają się uzasadnione. Jednak ekspert zwraca uwagę na istotny szczegół – urzędnicy mają obecnie prawo tylko do tzw. pierwszego filaru emerytalnego, czyli podstawowej emerytury państwowej. Tymczasem pracownicy sektora prywatnego często korzystają również z drugiego filaru, czyli dodatkowych oszczędności emerytalnych finansowanych przez pracodawców.
Jeśli reforma ma na celu wyrównanie poziomu świadczeń między różnymi grupami zawodowymi, konieczne jest uwzględnienie tego aspektu. Zdaniem eksperta istnieją dwa rozwiązania: albo wprowadzenie drugiego filaru emerytalnego dla urzędników, albo pozostawienie im nieco wyższej podstawowej emerytury w ramach pierwszego filaru.