Mężczyzna uznawany za jednego z najgroźniejszych przestępców dzielnicy Clémenceau w Anderlechcie został zwolniony z więzienia na skutek błędu sądowego. Choć w listopadzie zeszłego roku został skazany na siedem lat bezwzględnego więzienia, już pod koniec stycznia opuścił zakład karny.
Ciężkie zarzuty i surowy wyrok
52-letni mieszkaniec Anderlechtu został skazany za liczne przestępstwa, w tym brutalne napady i kradzieże pojazdów. Był kluczową postacią w grupie przestępczej zajmującej się włamywaniem do domów, kradzieżami samochodów i handlem bronią.
Jeden z najbardziej drastycznych zarzutów dotyczył napadu na dom (tzw. home invasion) – przestępcy wtargnęli do mieszkania pary, terroryzując ją siekierami, po czym ukradli sejf i kosztowności.
Mężczyzna był również odpowiedzialny za nieudaną próbę porwania samochodu (home jacking), podczas której jego współpracownicy podawali się za policjantów, lecz zostali spłoszeni przez psa ofiar.
Wśród skradzionych przez gang pojazdów znalazły się Renault Mégane RS (Zaventem), Mercedes Sprinter (Uccle), VW Golf R (Limburgia) i Range Rover Evoque (Wemmel). Niektóre z nich, po wykorzystaniu w innych przestępstwach, zostały podpalone. Jednym z najbardziej spektakularnych łupów bandy był skradziony arsenał 45 sztuk broni, należący do rusznikarza w Brabancji Walońskiej.
Sąd w Brukseli nie miał wątpliwości co do wysokiego zagrożenia społecznego, jakie stanowił oskarżony. W uzasadnieniu wyroku podkreślano, że jego działalność:
- „stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego”,
- „generuje silne poczucie niepewności i pogarsza jakość życia w miastach”,
- „charakteryzuje się brakiem jakiejkolwiek refleksji nad własnym postępowaniem”.
Sąd wydał jednoznaczny werdykt: bezwzględna kara więzienia, bez możliwości zawieszenia wyroku.
Seria błędów proceduralnych
Obrońca skazanego, Me Olivier Martins, niemal natychmiast po ogłoszeniu wyroku złożył wniosek o zwolnienie klienta. Choć 16 stycznia sąd apelacyjny w Brukseli odrzucił tę prośbę, wkrótce okazało się, że w uzasadnieniu decyzji zabrakło kluczowych elementów.
Prawnicy wykazali dwa poważne błędy:
- Brak wymaganych informacji prawnych – sąd nie odniósł się do kluczowych przepisów oraz nie uzasadnił, dlaczego skazany nadal powinien przebywać w areszcie.
- Błąd proceduralny związany z obecnością oskarżonego – w dokumentach odnotowano jego nieobecność na rozprawie, mimo że był obecny.
W związku z tym obrońcy złożyli skargę do Sądu Kasacyjnego, najwyższej instancji sądowej w kraju. 29 stycznia Sąd Kasacyjny uznał, że doszło do poważnych błędów proceduralnych, a w konsekwencji unieważnił decyzję o dalszym zatrzymaniu skazanego.
„Mój klient jest wolny”
W wyniku tego postanowienia, zaledwie dwa miesiące po ogłoszeniu wyroku, przestępca został zwolniony z więzienia.
– „Mój klient jest na wolności” – potwierdził w poniedziałek mecenas Olivier Martins.
Decyzja ta budzi duże kontrowersje, zwłaszcza w kontekście rosnącej przestępczości w Brukseli. Dzielnica Clémenceau w Anderlechcie, skąd pochodzi uwolniony, była w ostatnich tygodniach miejscem serii strzelanin związanych z przestępczością narkotykową.
Czy sądowe zaniedbania doprowadzą do kolejnych dramatów? Mieszkańcy Anderlechtu oraz władze z niepokojem obserwują rozwój sytuacji.