Niezwykle długie, trwające ponad 33 godziny maratonowe debaty nad rządowym exposé w belgijskiej Izbie Reprezentantów przyniosły wiele zaskakujących sytuacji za kulisami. Posłowie musieli zmagać się nie tylko z argumentami przeciwników politycznych, ale także z fizycznym wyczerpaniem, sennością i… pilnymi potrzebami fizjologicznymi.
Walk of shame i nocleg w Senacie
Axel Ronse z N-VA, który przez sześć godzin przemawiał z trybuny, musiał zmierzyć się z dość nietypowym problemem. „Po wypiciu dziewięciu szklanek wody nie mogłem już wytrzymać. Stanąłem przed wyborem: albo narobię sobie wstydu na miejscu, albo uda mi się opuścić trybunę” – żartował Ronse. Ostatecznie udało mu się uzyskać zgodę na krótką przerwę, choć Kamien Przewodniczący Peter De Roover nie omieszkał zażartować o swoich „przywilejach stanowiska”.
Ronse, znany triatlonista, przyznał, że maratonowy charakter debaty był trudniejszy niż udział w zawodach Ironman. „W sporcie wiesz, czego się spodziewać: znasz dystans i trasę. Tutaj nie wiesz, ile czasu spędzisz na trybunie i jakie pytania padną.”
W pewnym momencie, nie mogąc już dłużej wytrzymać zmęczenia, Ronse postanowił znaleźć miejsce na drzemkę. Przekroczył czerwone barierki w pustym Senacie i ułożył się na krześle obok obrazu przedstawiającego Bitwę pod Kortrijk. „Sen był krótki – obudziły mnie wiadomości z naszej grupy na WhatsAppie” – wspominał z uśmiechem.
Solidarność ponad podziałami
Podczas nocnych godzin wielu parlamentarzystów musiało radzić sobie z sennością na różne sposoby. Vincent Van Quickenborne z Open VLD opowiedział, jak udał się do kawiarni na piwo z Dieterem Van Besienem z Zielonych. Po krótkim odpoczynku wrócił jednak na swoje miejsce w Izbie. „Pomaga fakt, że nie widzi się naturalnego światła – traci się poczucie czasu” – mówił Quickenborne.
W parlamencie zawiązywały się także niespodziewane gesty solidarności między politykami różnych partii. Eva Demesmaeker z N-VA przyznała, że przekazała swoje koc i maskę do spania młodemu liderowi frakcji Vooruit, Oskarowi Seuntjensowi. „Potrzebował ich bardziej niż ja – musiał przemawiać w najtrudniejszych godzinach, między 6 a 8 rano” – wyjaśniała Demesmaeker.
Parlament na pełnych obrotach
Debata trwała przez całą noc, a atmosfera była momentami wręcz surrealistyczna. Pomimo późnej pory w parlamencie działały dwa zespoły tłumaczy, które na zmianę relacjonowały przebieg obrad. W kawiarni serwowano świeże wafle, a posłowie obchodzili urodziny Julie Taton z MR – była Miss Belgii świętowała swoje 41. urodziny podczas przerwy w debacie.
Ciekawostką jest, że w oficjalnych dokumentach parlamentarnych data urodzin Taton – 6 lutego – nie została odnotowana. Z powodu nieprzerwanego posiedzenia dzień w kalendarzu wciąż widniał jako 5 lutego, czyli dzień rozpoczęcia obrad.
Zmagania na granicy wytrzymałości
Maratonowe debaty w belgijskim parlamencie, choć męczące, stają się również okazją do budowania nieformalnych relacji między politykami. W takich chwilach, jak zauważyli uczestnicy, polityka zyskuje bardziej ludzką twarz – nawet w obliczu fundamentalnych różnic programowych. Jak podsumował Kamien Przewodniczący De Roover, wszystko odbywa się „na adrenalinie”, co w nadchodzących miesiącach może okazać się cenną umiejętnością.