Kierowców w Belgii czekają trudne lata. Jak zapowiada flamandzka minister mobilności Annick De Ridder (N-VA), budżet na inwestycje drogowe wzrośnie o 30% w ciągu najbliższych lat, co nieuchronnie przełoży się na więcej remontów, a tym samym – więcej korków. „Najpierw będzie gorzej, zanim będzie lepiej” – przyznała minister w wywiadzie dla De Tijd.
Rekordowe korki w 2024 roku
Rok 2024 okazał się rekordowy pod względem natężenia ruchu. Każdego dnia roboczego kierowcy w Belgii spędzali w korkach łącznie 943 godzinokilometry – to tak, jakby w ciągu godziny wszystkie stojące samochody utworzyły linię o długości 943 kilometrów. Powrót do biur po pandemii sprawił, że dawniej rzadziej spotykane godziny szczytu ponownie stały się codziennością.
Minister De Ridder nie ma dobrych wieści dla kierowców – według niej liczba utrudnień w najbliższym czasie będzie rosła, zanim zaplanowane inwestycje zaczną przynosić widoczne efekty.
Rekordowy budżet na inwestycje
Flamandzki budżet na mobilność i infrastrukturę drogową ma wzrosnąć z 1,7 miliarda euro w 2025 roku do 2,2 miliarda euro w 2029 roku. W planie na 2025 rok znalazło się także 400 milionów euro przeznaczone na modernizację floty autobusów De Lijn. Pozostałe środki mają zostać zainwestowane w duże projekty infrastrukturalne, takie jak modernizacja Oosterweel, poprawa stanu Pierścienia Brukselkiego oraz renowacja mostów i dróg.
„Mamy jedno z najbardziej rozbudowanych sieci drogowych w Europie, ale przez lata jego utrzymanie było zaniedbywane” – tłumaczy Willy Miermans, profesor emeritus mobilności na Uniwersytecie Hasselt. Jego zdaniem obecne inwestycje są konieczne, aby poprawić jakość infrastruktury.
Debata o opłatach drogowych
Choć zwiększenie nakładów na drogi jest krokiem w dobrą stronę, wielu ekspertów od lat wskazuje na konieczność wprowadzenia systemu opłat kilometrowych. Tzw. inteligentna opłata drogowa mogłaby zmniejszyć natężenie ruchu o 20%, a nawet znacznie ograniczyć długość korków. Jednak minister De Ridder stanowczo odrzuca ten pomysł, uzasadniając, że byłoby to dodatkowe obciążenie dla pracujących. „Większość ludzi musi być w pracy lub pod szkołą o 8:30 rano. Nie mogą dostosować godzin swoich obowiązków. Nie chcemy dodatkowo obciążać tej grupy, która i tak już płaci wysokie podatki” – podkreśla.
Profesor Miermans uważa takie podejście za krótkowzroczne. „Badania pokazują, że znaczna część podróży odbywających się w godzinach szczytu nie jest związana z pracą. Ponadto redukcja liczby samochodów nawet o niewielki procent może mieć ogromny wpływ na zmniejszenie korków. Dla firm i pracowników wprowadzenie opłat drogowych mogłoby oznaczać większą pewność dotarcia na czas, a to korzyść, za którą warto zapłacić” – argumentuje ekspert.
Polityczne ograniczenia
Pomimo korzyści płynących z wprowadzenia opłat drogowych, flamandzki rząd nie przewiduje ich wprowadzenia dla ruchu osobowego. Aktualne plany ograniczają się do objęcia tym systemem transportu ciężarowego.
Choć inwestycje w infrastrukturę są krokiem w dobrym kierunku, pozostaje pytanie, czy bez systemowych zmian uda się skutecznie rozwiązać problem korków. Dla kierowców najbliższe lata będą próbą cierpliwości na zatłoczonych drogach.