Wejście Digi na belgijski rynek telekomunikacyjny wstrząsnęło branżą i wywołało prawdziwą wojnę cenową. Rumuński operator, znany z niskokosztowych ofert, przyciągnął uwagę klientów obietnicą niezwykle tanich abonamentów. Jednak choć Digi zmusił konkurencję do dostosowania swoich cen, pierwsze tygodnie działalności pokazują, że atrakcyjne ceny mogą wiązać się z wieloma wyzwaniami.
Oferta, która wywróciła rynek
Digi zadebiutował na belgijskim rynku 11 grudnia, proponując rewolucyjny abonament za zaledwie 5 euro miesięcznie. W tej cenie klienci otrzymują nielimitowane rozmowy, SMS-y oraz 15 GB danych. Oferta ta, jak magnes, przyciągnęła wielu użytkowników, którzy szukali tańszej alternatywy wobec znanych operatorów. Digi szybko stał się czwartym największym graczem na rynku telekomunikacyjnym w Belgii.
Jednak za niską ceną kryją się problemy. Klienci zaczęli zgłaszać trudności związane z przenoszeniem numerów, wadliwymi kartami SIM i trudnym kontaktem z obsługą klienta. Niektórym nowym abonentom entuzjazm szybko zastąpiło rozczarowanie.
Klienci mierzą się z problemami
Historie klientów pokazują, że przejście do Digi nie zawsze przebiega bez komplikacji. Jeden z nich, Luc Van den Eynde, był przez miesiąc nieosiągalny po zmianie operatora z Proximusa na Digi. „Próbowałem wielokrotnie skontaktować się z ich obsługą klienta, ale bez skutku” – przyznaje. Z kolei Kurt Schreurs zmaga się z problemem dwóch aktywnych abonamentów, ponieważ proces przenoszenia numeru nie został zakończony. „To wydawało się zbyt piękne, by było prawdziwe – i niestety takie jest” – dodaje.
Digi przyznaje się do problemów i zapewnia, że pracuje nad ich rozwiązaniem. Rzeczniczka firmy, Charlotte Marron, tłumaczy, że większość transferów numerów przebiega bez zakłóceń, jednak w niektórych przypadkach problemy wynikają z błędnych danych lub opóźnień ze strony poprzednich operatorów. Aby poprawić jakość obsługi, firma intensyfikuje rekrutację nowych pracowników.
Korzyści dla klientów innych operatorów
Pomimo początkowych trudności Digi wprowadził pozytywne zmiany na rynku. Belgia, wcześniej znana z jednych z najwyższych cen za usługi telekomunikacyjne w Europie, zaczęła spadać w tym rankingu dzięki reakcji konkurencji na ofertę nowego gracza.
Marka „Hey!” należąca do Orange już w dniu debiutu Digi zaprezentowała podobny abonament za 5 euro miesięcznie, oferując nielimitowane rozmowy, SMS-y i 15 GB danych. Proximus i jego filia Scarlet zdecydowały się na zwiększenie ilości danych w swoich pakietach, nie zmieniając ich cen. Na przykład abonament Scarlet za 8 euro miesięcznie teraz obejmuje 5 GB danych zamiast dotychczasowego 1 GB. Mobile Vikings, należące do Proximusa, podwoiło pakiety danych w abonamencie za 10 euro – z 4 GB do 8 GB.
Co dalej?
Telenet, właściciel marki Base, jak dotąd nie podjął zdecydowanych działań w odpowiedzi na wejście Digi, skupiając się na rozwijaniu usług internetowych i telewizyjnych w Walonii.
Wejście Digi na rynek było impulsem, który zmusił belgijskich operatorów do działania. Choć firma musi poprawić jakość obsługi klienta i rozwiązać problemy techniczne, jej obecność przyniosła już realne korzyści konsumentom, zmuszając konkurencję do obniżenia cen i zwiększenia atrakcyjności swoich ofert. Pytanie, czy Digi utrzyma swoją pozycję i zaufanie klientów, pozostaje otwarte. Belgijski rynek telekomunikacyjny wkroczył jednak w nową erę, w której niższe ceny stają się nowym standardem.