W czwartek 9 stycznia przed sądem w Brukseli rozpoczął się proces, w którym Państwo Belgijskie, policja brukselska i jedenastu funkcjonariuszy odpowiadają za rzekome nadużycia podczas manifestacji w styczniu 2021 roku. Sprawa dotyczy zarzutów o arbitralne zatrzymania, przemoc oraz niewłaściwe traktowanie osób aresztowanych. Proces, który miał rozpocząć się w lutym 2024 roku, został przełożony, a jego finał zaplanowano na piątek 10 stycznia.
Geneza sprawy: manifestacja w styczniu 2021 roku
24 stycznia 2021 roku około 150 osób zgromadziło się na placu Albertine w Brukseli, by protestować przeciwko „sprawiedliwości klasowej” i nadużyciom policji. Wydarzenie, pierwotnie nieautoryzowane, zostało ostatecznie tolerowane przez burmistrza Brukseli, Philippe’a Close’a (PS). Demonstracja szybko wymknęła się jednak spod kontroli – ponad 200 osób zostało zatrzymanych i przewiezionych do koszar w Etterbeek.
Zatrzymani skarżyli się na arbitralne działania policji, przemoc fizyczną, brak dostępu do toalet oraz obraźliwe komentarze o charakterze rasistowskim i seksistowskim. Świadkowie mówili także o konieczności załatwiania potrzeb fizjologicznych w obecności innych osób. W odpowiedzi na te wydarzenia, policyjny związek zawodowy CGSP Police zgłosił swoje zastrzeżenia do burmistrza, wskazując na niewłaściwą organizację operacji policyjnych.
Dwa lata później, 24 stycznia 2023 roku, jedenastu uczestników manifestacji pozwało Państwo Belgijskie, strefę policyjną Bruksela-Stolica/Ixelles oraz burmistrza Philippe’a Close’a. Liga Praw Człowieka (LDH) przyłączyła się do pozwu cywilnego, który został złożony do Sądu Pierwszej Instancji w Brukseli.
Brak kontroli w miejscach detencji
Liga Praw Człowieka podkreśla dwa kluczowe problemy w tej sprawie. Pierwszy dotyczy braku mechanizmów kontroli w miejscach, takich jak koszary w Etterbeek, gdzie przetrzymywano zatrzymanych. Belgia podpisała w 2005 roku Opcjonalny Protokół do Konwencji ONZ przeciwko Torturom (OPCAT), który zobowiązuje do regularnych, niezależnych inspekcji miejsc detencji w celu zapobiegania torturom i nieludzkiemu traktowaniu. Jak wskazuje Pierre-Arnaud Perrouty, dyrektor LDH: „Wdrożenie tego mechanizmu mogłoby zapobiec takim nadużyciom”.
Kontrowersje wokół techniki „nassing”
Drugim problemem poruszanym w procesie jest praktyka policyjna zwana „nassingiem”. Polega ona na otoczeniu grupy ludzi i uniemożliwieniu im opuszczenia terenu. Obrońcy praw człowieka twierdzą, że jest to forma arbitralnego ograniczenia wolności, której nie reguluje prawo.
Adwokat jedenastu powodów, Robin Bronlet, zaznacza: „Pozbawienie wolności podlega ścisłym regulacjom prawnym. Tymczasem nassing, będący formą masowego zamykania ludzi, nie ma jasnych podstaw prawnych i często prowadzi do arbitralnych decyzji. Podczas manifestacji w 2021 roku niektórzy świadkowie twierdzili, że zostali otoczeni, choć wcale nie uczestniczyli w zgromadzeniu. Wskazywano również na profilowanie etniczne jako kryterium zatrzymań”.
Postulat zmian systemowych
Zdaniem Bronleta, sprawa ta wykracza poza incydenty z manifestacji. „Abusy, o których mówimy, są symptomem głębszych problemów w strukturach policji. Naszym celem są zmiany systemowe, które wyeliminują takie nadużycia w przyszłości” – podkreśla adwokat.
Ciąg dalszy procesu
Proces wzbudza ogromne zainteresowanie ze względu na jego potencjalne konsekwencje dla przyszłych działań policji oraz ochrony praw człowieka w Belgii. Jego finał zaplanowano na piątek 10 stycznia. Wynik sprawy może stać się punktem zwrotnym w debacie o przejrzystości działań policji oraz konieczności reformy mechanizmów kontroli miejsc detencji i technik operacyjnych.