Europejska walka o dominację w produkcji baterii do samochodów elektrycznych nabiera tempa. Chociaż Stary Kontynent rozpoczął ten wyścig z dużym opóźnieniem w stosunku do Chin i USA, inicjatywy takie jak „Dolina baterii” w regionie Hauts-de-France dają nadzieję na odbudowę przemysłu motoryzacyjnego i większą niezależność energetyczną.
Opóźniony start Europy
Decyzja o przejściu na samochody elektryczne w Europie ujawniła ogromny dystans technologiczny dzielący kontynent od światowych liderów – Chin i Stanów Zjednoczonych. Podczas gdy producenci, tacy jak Tesla, zdominowali rynek elektryczny, europejscy giganci motoryzacyjni dopiero wdrażali pierwsze modele elektryczne. Dodatkowo byli zmuszeni do korzystania z azjatyckich baterii, ponieważ nie posiadali odpowiednich kompetencji ani infrastruktury.
Obecnie około 85% światowej produkcji baterii kontrolują firmy azjatyckie, takie jak chińskie CATL i BYD, koreańskie LG i Samsung czy japońskie Panasonic. Chiny nie tylko dominują w produkcji baterii, ale także kontrolują globalne łańcuchy dostaw surowców, takich jak lit i kobalt. Nawet surowce wydobywane w Afryce czy Ameryce Południowej są najczęściej rafinowane w Chinach.
Gigafabryki: europejski sposób na nadrabianie strat
W odpowiedzi na opóźnienie Europa zainwestowała miliardy euro w budowę gigafabryk – ogromnych zakładów produkujących miliony ogniw akumulatorowych rocznie. Region Hauts-de-France wyróżnia się w tym zakresie jako lider inwestycji. Powstało tam już pięć gigafabryk, a także mniejsze zakłady zajmujące się komponentami i recyklingiem. Przemysł motoryzacyjny w regionie, zatrudniający 50 000 osób, przechodzi gruntowną reorganizację, by dostosować się do nowych realiów.
Jednym z najważniejszych projektów jest fabryka ACC (Automotive Cells Company) w Douvrin, stworzona w ramach partnerstwa Stellantis (Peugeot, Opel, Citroën), Mercedesa i Saft (TotalEnergies). Fabryka ta, działająca od kilku miesięcy, produkuje baterie dla modeli Peugeot 3008, 5008 oraz Opel Grandland. Jej roczna wydajność wyniesie około 150 000 baterii w 2025 roku, a docelowo podwoi się w 2026 roku.
Wyzwania dla „Doliny baterii”
Mimo dynamicznego rozwoju, europejski sektor baterii napotyka wiele trudności. Wysokie koszty inwestycji i malejący popyt na samochody elektryczne wprowadzają niepewność. ACC zrezygnowała z budowy fabryk w Niemczech i we Włoszech, a firma Eramet odwołała plan budowy zakładu recyklingu w Dolinie baterii. „To bardziej skomplikowane, niż przewidywaliśmy” – przyznaje Philippe Beauchamps, wiceprezes regionu Hauts-de-France.
Problemem pozostaje również udział zagranicznych inwestorów w europejskich projektach. Dwie z pięciu gigafabryk w Hauts-de-France są kontrolowane przez chińskie i tajwańskie firmy. Największa fabryka baterii w Europie, zlokalizowana pod Warszawą, należy do koreańskiego LG. Nawet giganci tacy jak Tesla mają swoje zakłady w Berlinie, co pokazuje, że europejska produkcja nie oznacza jeszcze pełnej niezależności.
Krok w przyszłość czy pogoń za marzeniem?
„Dolina baterii” to ambitna inicjatywa, która może przynieść od 20 000 do 25 000 miejsc pracy w regionie Hauts-de-France. „Jeśli nie podejmiemy tego ryzyka, nasz przemysł motoryzacyjny zniknie w ciągu 15 lat” – ostrzega Philippe Beauchamps. Jednak droga do suwerenności europejskiej w sektorze baterii jest długa i pełna wyzwań. Kluczowym czynnikiem będzie zwiększenie sprzedaży samochodów elektrycznych, co na razie pozostaje trudne w obliczu silnej konkurencji ze strony chińskich producentów i malejącego popytu.
Europa dopiero zaczyna nadrabiać straty w globalnym wyścigu o dominację w produkcji baterii. Czy „Dolina baterii” stanie się symbolem europejskiego odrodzenia technologicznego, czy też pozostanie jedynie kolejną próbą gonienia azjatyckich liderów? Czas pokaże.