Dramatyczne godziny przeżyła młoda dziewczynka z Belgii, która przez sześćdziesiąt minut samotnie walczyła z morskim żywiołem, nim dotarła do niej pomoc.
Portale informacyjne HLN oraz RTL info opisują niezwykłą historię młodej Flamandki, która w środę w regionie Apulia w południowych Włoszech padła ofiarą żywiołu. Dwunastolatka została porwana przez ogromną falę i przez całą godzinę musiała samodzielnie walczyć z wzburzonym morzem.
Do dramatycznego zdarzenia doszło, gdy dziewczynka spędzała czas z ojcem na tarasie wakacyjnego domku położonego tuż przy linii brzegowej. Niespodziewanie nadeszła potężna fala, która błyskawicznie wciągnęła nastolatkę do morza.
„Morze dosłownie ją porwało w jednej chwili” – relacjonuje dla HLN lokalny mieszkaniec, który był świadkiem tego wydarzenia. Mężczyzna natychmiast zawiadomił straż przybrzeżną o zagrożeniu. „Były chwile, że jej krzyki dosłownie zamrażały krew w żyłach” – wspomina. Dziewczynka rozpaczliwie próbowała wzywać pomocy, jednocześnie tocząc walkę z bezlitosnym żywiołem.
Na szczęście historia kończy się pomyślnie – dziecko udało się uratować, choć dziewczynka trafiła do szpitala z poważną hipotermią po długotrwałym przebywaniu w zimnej wodzie.