Piątkowy wieczór w Brukseli zakończył się tragedią. Jak donosi prokuratura brukselska, osoba postrzelona podczas strzelaniny na Anderlecht zmarła następnego dnia po południu. Służby odmówiły udzielenia szczegółowych informacji na temat tego zdarzenia.
Do strzelaniny doszło w piątek około godziny 21:00 w okolicach dzielnicy Cureghem, nieopodal stacji metra Clémenceau na Anderlecht, dokładnie na skrzyżowaniu Chaussée de Mons z ulicą Dr de Meersman. Poszkodowana osoba została ranna w głowę, co doprowadziło do jej natychmiastowego przewiezienia do szpitala. Pomimo wysiłków lekarzy, stan pacjenta określany jako krytyczny nie uległ poprawie i w sobotę tuż po południu nastąpił zgon.
Co niepokojące, to nie koniec przemocy tej nocy. Kilka godzin później, już około godziny 1:20 nad ranem, oddano kolejne strzały – tym razem celem była kawiarnia znajdująca się przy Place du Conseil. W tym przypadku szczęśliwie nie było osób rannych. Śledczy nie potwierdzili dotąd, czy te dwa wydarzenia są ze sobą powiązane.
Mieszkańcy Brukseli są coraz bardziej zaniepokojeni, gdyż w ostatnich tygodniach dochodzi do niepokojącej liczby podobnych zdarzeń. Strzały padały wielokrotnie nie tylko w okolicach stacji metra Clemenceau i przyległych terenach, ale również w rejonie Peterbos, na Place de la Vaillance oraz w dzielnicy Saint-Guidon. Według źródeł policyjnych, zdarzenia te są najprawdopodobniej związane z walką terytorialną między konkurującymi gangami, które działają w obszarze handlu narkotykami.