Światowa wojna handlowa wkracza w nową fazę eskalacji. Zarówno Pekin, jak i Bruksela uruchamiają mechanizmy ochronne przeciwko temu, co określają jako „nieuzasadnione” cła nałożone przez administrację prezydenta Trumpa. Analiza działań obu podmiotów ujawnia fundamentalne różnice w podejściu do amerykańskiego protekcjonizmu: Chiny wybierają pełną konfrontację, podczas gdy Unia Europejska realizuje bardziej wyważoną, wielopoziomową strategię.
Chińsko-amerykański pojedynek bez hamulców
Pekin i Waszyngton znalazły się w klasycznym scenariuszu eskalacji, gdzie każda retorsja generuje automatyczną kontrretorsję o zwiększonej skali. W środę chińskie władze ogłosiły bezprecedensową podwyżkę dodatkowych ceł na amerykańskie produkty z planowanych wcześniej 34% do 84%. Decyzja ta stanowi bezpośrednią reakcję na poniedziałkowy ruch administracji Trumpa, która podniosła cła na chiński import o kolejne 50%. W połączeniu z wcześniejszymi podwyżkami o 20% i 34%, łączne obciążenie osiągnęło poziom 104% by po paru godzinach dobić do 125%.
Źródłem narastającego konfliktu pozostaje osobista frustracja amerykańskiego prezydenta wobec postawy Xi Jinpinga, który nie wykazuje gotowości do zabiegania o preferencyjne warunki handlowe.
Biuro ds. taryf celnych chińskiej Rady Państwa wydało oficjalne oświadczenie wskazujące, że „praktyka Stanów Zjednoczonych polegająca na podnoszeniu ceł wobec Chin stanowi błąd pogłębiający wcześniejsze błędy, co fundamentalnie narusza legitymizowane interesy Chin oraz podważa oparty na zasadach multilateralny system handlowy”.
W oficjalnej narracji Pekin konsekwentnie pozycjonuje się jako obrońca międzynarodowego ładu gospodarczego. Dziennik Ludowy, oficjalna tuba propagandowa Komunistycznej Partii Chin, zapowiada: „W odpowiedzi na 'wzajemne cła’ USA, Chiny wdrożą stanowcze i efektywne środki ochrony swoich uzasadnionych praw”. Jednocześnie artykuł podkreśla, że „Chiny będą kontynuować współpracę z państwami trzecimi w obronie autentycznego multilateralizmu, promując inkluzywną globalizację gospodarczą i aktywnie uczestnicząc w globalnym zarządzaniu ekonomicznym”.
Pekin przechodzi od deklaracji do działań, uruchamiając mechanizm rozstrzygania sporów w ramach Światowej Organizacji Handlu. Równolegle chińskie Ministerstwo Handlu umieściło na liście „niewiarygodnych podmiotów” sześć amerykańskich korporacji technologicznych, w tym Shield AI oraz Sierra Nevada Corporation, oficjalnie za współpracę z Tajwanem.
Część analityków ekonomicznych zachowuje mimo wszystko umiarkowany optymizm. Fred Neumann, główny ekonomista ds. Azji w HSBC, w wypowiedzi dla Financial Times porównał obecną sytuację do pojedynku bokserskiego: „Jesteśmy w pierwszej rundzie, obaj zawodnicy prezentują muskuły i czują się silni. Jednak w siódmej czy ósmej rundzie, gdy wyczerpanie stanie się dominującym czynnikiem, obie strony zaczną szukać arbitra”.
Europejski pragmatyzm pod presją wewnętrznych podziałów
Podczas gdy relacje chińsko-amerykańskie charakteryzuje bezprecedensowa eskalacja, Unia Europejska realizuje strategię bardziej wyważonej odpowiedzi, pozostawiając otwartą ścieżkę do szybkiej deeskalacji.
Pierwsza faza europejskiej kontrofensywy uzyskała w środę aprobatę państw członkowskich. Stanowi ona odpowiedź na amerykańskie 25% cła na stal i aluminium wprowadzone w marcu. Istotnym elementem strategii UE jest równoczesna deklaracja gotowości do natychmiastowego zawieszenia tych środków w przypadku osiągnięcia „sprawiedliwego i zrównoważonego” porozumienia z Waszyngtonem.
Mechanizm europejskiej odpowiedzi opiera się na precyzyjnie skonstruowanej liście amerykańskich towarów objętych cłami odwetowymi. Znaczącym aspektem tej listy jest jej ukierunkowanie – dominują na niej produkty wytwarzane w stanach, które stanowiły elektoralną bazę Donalda Trumpa. Dokument roboczy, do którego dotarła redakcja Le Soir, wymienia szeroki wachlarz towarów: od produktów rolnych (soja, sok pomarańczowy, drób, ryż), przez motocykle i wyroby tytoniowe, po kosmetyki, pastę do zębów i wyroby z tworzyw sztucznych. Wartość amerykańskiego eksportu objętego nowymi taryfami szacuje się na około 22 miliardy euro. Pierwsze obciążenia celne wejdą w życie już 15 kwietnia, natomiast główna fala opodatkowania rozpocznie się 16 maja. Wybrane produkty strategiczne, jak migdały i soja, zostaną objęte taryfami dopiero po 1 grudnia.
Proces zatwierdzania europejskich retorsji ujawnił relatywną jedność bloku – jedynie Węgry otwarcie sprzeciwiły się zaproponowanym działaniom. Minister spraw zagranicznych Węgier argumentował, że „eskalacja nie oferuje rozwiązania”, apelując o „negocjacje zamiast retorsji”. Sprzeciw Budapesztu pozostał jednak bezskuteczny wobec mechanizmów decyzyjnych UE. Aby zablokować inicjatywę Komisji, wymagana byłaby większość kwalifikowana przeciwników, czyli piętnaście państw reprezentujących co najmniej 65% populacji Unii.
Druga faza europejskich środków odwetowych – mająca odpowiedzieć na 25% cła na samochody i 20% taryfę na szereg innych towarów – może stanowić poważniejsze wyzwanie dla spójności europejskiej. Komisja stoi przed zadaniem wypracowania konsensusu między Włochami, Węgrami i Irlandią, obawiającymi się konfrontacji z Waszyngtonem, a Francją i Niemcami, które po doświadczeniach ostatnich miesięcy skłaniają się ku zdecydowanej odpowiedzi.