Światowe giełdy zanotowały gwałtowne spadki w odpowiedzi na eskalację napięć handlowych między administracją Donalda Trumpa a Chinami, co rozbudziło poważne obawy o stabilność globalnej gospodarki.
Czy to już preludium do krachu? Jak donosi La Voix du Nord, końcówka tygodnia przyniosła załamanie na światowych giełdach po tym, jak Donald Trump zapowiedział wprowadzenie powszechnych ceł importowych, a Chiny ogłosiły działania odwetowe. Szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej ostrzegł w piątek, że nowe cła „najprawdopodobniej podbijają inflację” i niosą ze sobą „ryzyko wzrostu bezrobocia”.
Indeks Dow Jones stracił 3,98% w czwartek, by następnego dnia zanurować się o kolejne 5,50%. Nasdaq stopniał odpowiednio o 5,97% i 5,82%, a szeroki indeks S&P 500 zaliczył spadki o 4,84%, a następnie o 5,97% – najgorszy wynik od pamiętnych dni kryzysu COVID-19 w 2020 roku. Według wskaźnika Dow Jones US Total Stock Market, z Wall Street wyparowało ponad 6 bilionów dolarów kapitalizacji.
Europejskie giełdy również mocno ucierpiały – paryski CAC 40 zjechał w piątek o 4,26%, notując najgorszy dzień od marca 2022 roku. Frankfurt i Londyn straciły po 4,95%, a Mediolan aż 6,53% – to największe spadki tych indeksów od początku pandemii koronawirusa w marcu 2020 roku.
Nic nie wskazuje na to, że najgorsze mamy już za sobą. W piątek Jim Cramer, gospodarz programu Mad Money na antenie CNBC, wystosował alarmujące ostrzeżenie: „Jeśli prezydent nie spróbuje wyciągnąć ręki i nagrodzić krajów oraz firm przestrzegających zasad, najbardziej prawdopodobny staje się scenariusz z 1987 roku – trzy dni spadków, a potem poniedziałkowa zapaść o 22%. Dowiemy się w poniedziałek”.
„Jeśli w ten weekend nie usłyszymy konstruktywnych komentarzy ze strony Trumpa, prawdopodobieństwo powtórki z października 1987 roku rośnie” – dodał Cramer wieczorem na platformie X.
Donald Trump, uczestniczący w turnieju golfowym na Florydzie, odniósł się do sytuacji dopiero w sobotę. „TO EKONOMICZNA REWOLUCJA I MY WYGRAMY” – napisał wielkimi literami na swojej platformie Truth Social, wzywając Amerykanów do wytrwałości, „bo nie będzie łatwo”. Zapewnił też, że „ostateczny rezultat będzie historyczny”. Trudno uznać te słowa za uspokajające.
Czy automatyczne wyłączniki powstrzymają lawinę?
Czy w poniedziałek faktycznie czeka nas giełdowy krach? Po wydarzeniach z października 1987 roku wprowadzono szereg zabezpieczeń mających zapobiec podobnym sytuacjom. Wśród nich znalazły się tzw. automatyczne wyłączniki (circuit breakers), które aktywują się po przekroczeniu określonego progu spadków indeksu Dow Jones. „Myślę, że główna różnica między obecną sytuacją a rokiem 1987 polega na tym, że wyłączniki mogą spowolnić cały proces” – zauważa Jim Cramer. Oznacza to, że jednorazowy spadek o 22% nie byłby już możliwy, choć podobna skala załamania mogłaby rozłożyć się na kilka sesji.
Pozostaje jeszcze jedno rozwiązanie: Trump może złagodzić ton i dać sobie więcej czasu. Taką właśnie możliwość przewiduje amerykański miliarder Bill Ackman. „Nie zdziwiłbym się, gdybym w poniedziałek obudził się i usłyszał, że prezydent odracza wprowadzenie ceł, aby zyskać czas na negocjacje” – napisał w sobotę na platformie X.
„Ryzyko niepodjęcia takich działań polega na tym, że gwałtowny wzrost niepewności może pchnąć gospodarkę w recesję, potencjalnie głęboką” – kontynuuje inwestor. Kończy swój wpis słowami: „Jedno jest pewne – poniedziałek będzie jednym z najbardziej interesujących dni w gospodarczej historii naszego kraju”. Giełda w Nowym Jorku rozpoczyna notowania o godzinie 15:30 czasu środkowoeuropejskiego.