Szef związku, Pierre Lejeune, krytykuje rządową inicjatywę jako szkodliwą w obecnej atmosferze napięć społecznych. Pierre Lejeune, stojący na czele CGSP-Kolejarze, podkreśla: „Prawo do strajku stanowi fundamentalny element demokracji społecznej.”
We wtorek belgijska kolej ponownie doświadczy poważnych zakłóceń. Planowany protest został ogłoszony przez zjednoczony front związkowy, obejmujący trzy główne organizacje i dwa mniejsze ugrupowania. W ruchu pozostanie jedynie trzy z pięciu pociągów IC oraz dwa z pięciu składów kategorii L i S. Pociągi typu P będą kursować w minimalnym zakresie (zaledwie jeden na pięć). Nadchodzący protest będzie już dwudziestym dniem strajku od początku lutego – absolutny rekord w historii belgijskich kolei. W tym napiętym kontekście HR Rail, podmiot zatrudniający personel kolejowy, poinformował w piątek o analizowaniu „wszelkich możliwości przeciwdziałania nadużyciom prawa do strajku” w odpowiedzi na wniosek ministra mobilności Jean-Luca Crucke (Les Engagés). Minister, wypowiadając się na antenie RTBF, ujawnił, że „wydał polecenia”, aby zawiadomienia o strajku uznane za „nieuzasadnione i nadmierne nie były akceptowane, co oznacza, że związek zawodowy lub grupa nadużywająca tego prawa będzie musiała tłumaczyć się przed sądem”.
Oświadczenie ministra wzbudziło ostry sprzeciw Pierre’a Lejeune’a, przewodniczącego związku kolejarzy CGSP. „To całkowicie nieadekwatna odpowiedź na istniejące problemy. Po co dolewać oliwy do ognia, gdy sytuacja już jest napięta? Zamiast tego powinniśmy skierować naszą energię na prowadzenie rzeczywistego dialogu, który pozwoli wypracować konstruktywne rozwiązania. Prawo do strajku stanowi kluczowy element demokracji społecznej. Skrupulatnie przestrzegamy ustalonych zasad. System gwarantowanej obsługi funkcjonuje. Nie możemy zaakceptować sytuacji, w której rząd wprowadza drastyczne środki, jednocześnie dążąc do ograniczenia możliwości działania organizacji związkowych.”
Czy będą limity akcji protestacyjnych?
Lejeune zastanawia się, jaką formę mogłyby przyjąć zapowiadane rządowe przepisy przeciwko nadużyciom. „Wspomina się o zasadzie proporcjonalności zawiadomień o strajku. Czy oznacza to, że składając zawiadomienie, usłyszymy, że dla konkretnego rodzaju postulatów limit wynosi dwa dni strajku? A dla innych żądań – trzy dni? Czy wprowadzą sztywny cennik? A jeśli uznają nasze zawiadomienie za nieproporcjonalne, czy po prostu je odrzucą? Według jakich kryteriów miałoby to następować?”
Przyznaje jednocześnie, że sytuacja w minionych tygodniach była chaotyczna, z akcjami protestacyjnymi „wybuchającymi bez koordynacji”, organizowanymi głównie przez mniejsze organizacje związkowe. Jednak, jak twierdzi, sytuacja uległa zmianie. „Udało nam się lepiej skoordynować nasze działania. Zjednoczyliśmy pięć związków wokół wspólnego zawiadomienia o strajku na 8 kwietnia oraz trzy kolejne wtorki. Wprowadzamy strukturę i porządek do ruchu protestacyjnego.” Mimo zapewnień ze strony polityków, że proponowane przepisy przeciw nadużyciom mają dotyczyć głównie małych organizacji związkowych, Lejeune pozostaje sceptyczny: „Kto zagwarantuje, że po wprowadzeniu tych regulacji nie zostaną one zastosowane również przeciwko nam? To atak na symboliczne znaczenie prawa do strajku.”
Przewodniczący stanowczo dementuje również wypowiedzi Jean-Luca Crucke, które pojawiły się w weekendowym wydaniu dziennika Le Soir, dotyczące postępów w trwających konsultacjach. „To nieprawda, jakobyśmy osiągnęli już jakiekolwiek porozumienia.” Odnośnie strajków zaplanowanych na nadchodzące tygodnie przypomina, że ich główną przyczyną jest nieustępliwa postawa ministra ds. emerytur Jana Jambona (N-VA) w kwestii zniesienia możliwości przechodzenia na emeryturę w wieku 55 lat. „Jeśli minister podejmie z nami rzeczywisty dialog i zobowiąże się do niepodejmowania radykalnych działań w tym okresie, moglibyśmy rozważyć zawieszenie planowanych protestów.”
Zasada proporcjonalności szkód
Pojęcie nadużycia prawa do strajku, które znajduje się w centrum obecnej kontrowersji, stanowi złożone zagadnienie prawne. Chociaż eksperci prawa są zgodni, że prawo do strajku nie ma charakteru absolutnego, precyzyjne wyznaczenie jego granic to niezwykle trudne zadanie. Zgodnie z istniejącym orzecznictwem, nadużycie występuje zwykle w sytuacjach, gdy strajk organizowany jest bez uzasadnionego interesu lub celu, albo gdy powoduje szkody nieproporcjonalne do zamierzeń strajkujących.
„Sędzia nie może zakwestionować legalności strajku jako takiego, ponieważ jest to prawo fundamentalne, natomiast może badać sposób, w jaki protestujący korzystają z tego prawa oraz oceniać, czy podjęte działania pozostają proporcjonalne do wywołanych skutków” – wyjaśnia Jean-Philippe Cordier, prawnik specjalizujący się w prawie pracy z kancelarii Younity. „Czy na przykład blokowanie magazynu z produktami łatwo psującymi się, wiedząc, że finalnie wszystkie trafią do utylizacji, można uznać za działanie proporcjonalne? Czy blokada mostu autostrady albo paraliżowanie belgijskiej sieci kolejowej przez dwadzieścia dni mieści się w granicach proporcjonalności? Sąd musi rozważyć relację korzyści do strat. To oczywiście niełatwa ocena. Nie istnieją tu sztywne reguły. Wymiar sprawiedliwości sprawują ludzie, a każdy z nich ma własną wrażliwość i indywidualną perspektywę.”