W czwartek wieczorem w holenderskim mieście Heemskerk wprowadzono nadzwyczajne środki bezpieczeństwa po tym, jak 37-letni mężczyzna zgłosił się do gabinetu lekarza rodzinnego, twierdząc, że jest zakażony wysoce zaraźliwą chorobą. Sytuacja wywołała natychmiastową reakcję służb – obszar wokół przychodni został zamknięty, a osoby, które miały kontakt z pacjentem, poddano kwarantannie.
Nagła interwencja służb medycznych
O zdarzeniu poinformowały liczne holenderskie i flamandzkie media, w tym Het Laatste Nieuws. Według relacji świadków na miejsce wezwano ratowników medycznych w specjalnych pomarańczowych kombinezonach ochronnych. Mężczyzna został odizolowany i przewieziony na dalsze badania, a gabinet lekarski zamknięto na czas nieokreślony.
Z informacji podanych przez rzecznika prasowego wynika, że pacjent niedawno wrócił z kraju o klimacie tropikalnym, co budzi podejrzenia, że mógł zakazić się niebezpiecznym wirusem. Jak donosi De Telegraaf, istnieją przypuszczenia, że może chodzić o gorączkę Lassa – wirusową gorączkę krwotoczną. Pełne potwierdzenie diagnozy będzie możliwe dopiero po przeprowadzeniu odpowiednich testów.
Kwarantanna i środki ostrożności
W chwili zdarzenia w gabinecie znajdowało się pięć osób, które zostały natychmiast objęte kwarantanną. Pacjent został przewieziony do odosobnionego miejsca, a pozostali pracownicy przychodni oraz ratownicy, którzy mieli z nim kontakt, również zostali czasowo odsunięci od obowiązków, zanim pozwolono im wrócić do domów. Władze monitorują sytuację i czekają na wyniki badań, które potwierdzą lub wykluczą obecność groźnego wirusa.