Podczas wizyty w Londynie flamandzka minister edukacji Zuhal Demir odwiedziła szkoły, które mimo pracy z uczniami z trudnych środowisk osiągają wyniki porównywalne z prestiżowymi placówkami. Jej uwagę przykuły rygorystyczne metody nauczania, oparte na ścisłej dyscyplinie, tradycyjnych metodach dydaktycznych i nacisku na przyswajanie wiedzy.
Model oparty na dyscyplinie
Jedną z odwiedzonych przez minister szkół była Michaela Community School, znana ze swojego surowego podejścia do edukacji. Na jej korytarzach panuje absolutna cisza – uczniowie poruszają się spokojnie, witając nauczycieli krótkim „Good morning, sir”. W klasach lekcje odbywają się w szybkim tempie, a uczniowie są zobowiązani do natychmiastowego podnoszenia rąk przy zadawaniu pytań. Nauczyciele odliczają sekundy na zastanowienie, a uczniowie dyskretnie, bez wiedzy rówieśników, sygnalizują, czy zrozumieli materiał. Całość przypomina niemal wojskową dyscyplinę.
Podobne zasady obowiązują podczas przerw obiadowych. Uczniowie jedzą posiłki w stałych grupach, które pozostają niezmienne przez cały semestr. Przed rozpoczęciem posiłku recytują wiersze, a rozmowy przy stole odbywają się zgodnie z tematami zaproponowanymi przez nauczyciela.
Kontrowersyjna, ale skuteczna metoda
Choć ten model może budzić mieszane uczucia, wyniki osiągane przez uczniów są imponujące. Szkoła nie stosuje selekcji przy rekrutacji, przyjmuje dzieci z różnych środowisk, w tym z rodzin o niskim statusie materialnym, a mimo to jej uczniowie uzyskują wyniki porównywalne z elitarnymi placówkami w Wielkiej Brytanii.
Dyrektorka szkoły, Katharine Birbalsingh, jest zwolenniczką tradycyjnych metod nauczania, w których kluczowe jest poszanowanie autorytetu nauczyciela. – Gdy nauczyciel większość lekcji spędza na przywracaniu porządku w klasie, trudno mówić o efektywnej nauce – podkreśla. Jej zdaniem edukacja powinna opierać się na jasnych zasadach: kara za złe zachowanie i nagroda za wysiłek to fundamenty skutecznej nauki.
Inspiracja dla flamandzkiego systemu edukacji
Zuhal Demir podkreśla, że nie zamierza kopiować brytyjskiego modelu w całości, ale dostrzega w nim wiele cennych elementów. – To trochę jak sport na najwyższym poziomie – ekstremalne podejście, które pozwala osiągnąć wyjątkowe wyniki – wyjaśnia. Zdaje sobie sprawę z kontrowersji wokół szkoły Michaela, ale uważa, że daje ona szansę uczniom, którzy w innych systemach mogliby zostać pozostawieni sami sobie.
Możliwe zmiany we Flandrii
Podczas wizyty minister odwiedziła także West London Free School, placówkę, która również kładzie nacisk na dyscyplinę, ale równocześnie promuje aktywność fizyczną i kulturę. Wszyscy uczniowie noszą mundurki, a ich edukacja opiera się na jasnych zasadach. Szkoła wprowadziła system „domów” podobny do tego z serii Harry Potter – uczniowie przez cały rok zdobywają punkty za wyniki w nauce i zachowanie, a zwycięska grupa otrzymuje nagrody, takie jak wspólna kolacja z nauczycielami.
Demir zwróciła uwagę na pozytywny wpływ takiego modelu na uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. – Dla dzieci z problemami z koncentracją spokojne i uporządkowane środowisko to ogromne wsparcie – zauważyła.
Minister podkreśla również znaczenie powrotu do podstawowych umiejętności – czytania, pisania i liczenia – z naciskiem na gramatykę i słownictwo. – Taki model edukacji daje realną szansę na awans społeczny. Dzieci z biedniejszych rodzin mają możliwość wyrównania szans i osiągnięcia sukcesu. We Flandrii potrzebujemy podobnych rozwiązań – dodaje.
Pilotażowy projekt w szkołach flamandzkich
Po dwóch dniach wizyty w Londynie minister zapowiada, że rozważa utworzenie 20–30 szkół opartych na podobnych zasadach. Miałyby one kłaść nacisk na wiedzę, a nie tylko na rozwój kompetencji miękkich.
Celem jest stworzenie placówek, które mogą stać się inspiracją dla reszty flamandzkiego systemu edukacji, również w szkołach na terenie Brukseli.
Przedstawiciele głównych sieci szkół we Flandrii, którzy towarzyszyli minister w tej podróży, wykazali zainteresowanie niektórymi rozwiązaniami, choć wyrazili też pewne obawy. Podkreślali, że ograniczona autonomia nauczycieli i mniejsza swoboda uczniów mogą budzić wątpliwości co do skuteczności takiego modelu w dłuższej perspektywie.