Minister obrony Theo Francken (N-VA) przedstawił plan osiągnięcia wymaganej przez NATO normy wydatków na obronność w wysokości 2% PKB. W jego strategii znalazł się m.in. zakup nowych myśliwców F-35 oraz uwzględnienie inwestycji w infrastrukturę portową. Jednak prawdopodobnie konieczne będą jeszcze większe wydatki niż początkowo zakładano.
Deficyt w wydatkach na obronność
Nowy rząd federalny koncentruje się na cięciach budżetowych, ale jedynym obszarem, który otrzyma dodatkowe środki, jest obronność. W obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Rosji i historycznych zaniedbań Belgia musi zwiększyć swoje nakłady wojskowe. Zgodnie z wymogami NATO, kraje członkowskie powinny przeznaczać co najmniej 2% PKB na obronność, podczas gdy Belgia obecnie wydaje zaledwie 1,3%, plasując się na końcu stawki.
Francken zamierza doprowadzić do osiągnięcia tej normy w trakcie obecnej kadencji. Konkretne rozwiązania mają zostać przedstawione w czerwcu, ale już teraz wiadomo, że realizacja celu wymaga miliardowych inwestycji – około 4 miliardów euro rocznie. Z tej kwoty 1 miliard euro ma pochodzić z oszczędności w innych sektorach, a pozostałe środki mają być zebrane poprzez specjalny fundusz obronny.
Fundusz ten ma przynieść 2,4 miliarda euro w najbliższych latach. Rząd planuje pozyskać środki m.in. z dywidend z państwowych udziałów w firmach takich jak Belfius oraz sprzedaży udziałów w BNP Paribas i Ethias.
Krytyka ze strony opozycji
Nie wszyscy wierzą, że przedstawione rozwiązania wystarczą. Zdaniem Jaspera Pillena (Open VLD) obecne plany nie pozwolą osiągnąć progu 2% PKB, a potrzeby budżetowe są znacznie większe. Minister Francken zapowiedział jednak, że rząd może wykorzystać dodatkowy mechanizm – uwzględnienie inwestycji infrastrukturalnych, takich jak budowa i ochrona portów czy modernizacja mostów, jako element wydatków obronnych.
Nie wszyscy są przekonani co do takiej strategii. Ekspert ds. obronności Sven Biscop (UGent, Egmont) określa to jako „trik budżetowy” i przypomina, że NATO ma ściśle określone zasady dotyczące sposobu liczenia wydatków na obronność. Jego zdaniem Belgia powinna skupić się na rzeczywistym zwiększaniu zdolności militarnych, a nie na manipulowaniu budżetem. Jednak część rządu uważa, że inwestycje w infrastrukturę mają strategiczne znaczenie, ponieważ w przypadku konfliktu Belgia będzie kluczowym krajem tranzytowym dla wojsk i sprzętu sojuszniczego.
Nowe wydatki i zakupy sprzętu
Poza zwiększeniem liczebności armii – do 2029 roku wojsko ma liczyć 29 100 żołnierzy, czyli o 5000 więcej niż obecnie – rząd planuje zakup nowego sprzętu. W umowie koalicyjnej zapisano konieczność nabycia dodatkowych myśliwców. Francken stwierdził, że jedyną opcją są kolejne samoloty F-35, co oznacza kontynuację zamówień z USA.
Możliwe podniesienie normy NATO
Osiągnięcie poziomu 2% PKB może nie wystarczyć. Sekretarz generalny NATO, Mark Rutte, rozważa podniesienie tego progu do 3%, a Stany Zjednoczone naciskają na jeszcze wyższy poziom – 5%. Ekspert Sven Biscop uważa, że podwyżka powyżej 2% jest realna, choć żądania USA są „zupełnie nierealistyczne”.
W belgijskim rządzie już trwają przygotowania na wypadek zmiany normy. „Jeśli NATO podniesie wymagania, będziemy musieli się do tego dostosować” – zapowiada Axel Weydts, ekspert ds. obrony z partii Vooruit.
Minister Francken również spodziewa się rosnącej presji ze strony NATO i zapowiada, że temat ten zostanie poruszony w rządzie. Wspomniał również, że w przypadku podpisania porozumienia pokojowego między Ukrainą a Rosją Belgia powinna być gotowa do wysłania wojsk w ramach misji pokojowej NATO lub ONZ.