Nowy minister obrony Belgii, Theo Francken, po raz pierwszy uczestniczy w międzynarodowych spotkaniach na najwyższym szczeblu i już dostrzega zmianę podejścia USA do wojny w Ukrainie. Według niego, Amerykanie dystansują się od konfliktu, co wymusza na Europie zwiększenie własnych inwestycji w obronność. Belgia, by dostosować się do nowej rzeczywistości, zamierza m.in. rozważyć wysłanie dodatkowych myśliwców F-35, wzmocnienie przemysłu obronnego oraz podniesienie budżetu wojskowego poprzez sprzedaż państwowych udziałów.
Ameryka zmienia priorytety
Francken, znany ze swoich twardych poglądów w polityce, przyznaje, że został ministrem obrony w wyjątkowym momencie. Gdy inne resorty szukają oszczędności, on otrzymał zadanie zwiększenia wydatków na obronność. Wracając ze spotkania grupy Ramstein, koalicji wspierającej Ukrainę, minister nie ukrywał swojego zaniepokojenia. Jak podkreśla, stanowisko Amerykanów w sprawie wojny w Ukrainie diametralnie się zmienia.
– Stany Zjednoczone sugerują, że Ukraina powinna zapomnieć o członkostwie w NATO, a Donbas i Krym pozostaną pod rosyjską kontrolą. USA nie zamierzają interweniować w przypadku eskalacji i oczekują, że europejskie kraje przejmą większą odpowiedzialność za wsparcie Ukrainy. Ponadto, Waszyngton naciska na zwiększenie wydatków obronnych państw NATO do poziomu 5% PKB – relacjonuje Francken.
Nowe rozdanie w globalnej polityce
Zmiana amerykańskiego podejścia wynika z priorytetów prezydenta Donalda Trumpa, który woli skoncentrować się na rywalizacji z Chinami. Jak ocenia Francken, dla Trumpa Rosja nie jest głównym zagrożeniem, a wojna w Ukrainie to jedynie „kamień w bucie”, którego chce się jak najszybciej pozbyć. Dlatego Amerykanie dążą do zawarcia porozumienia, nawet kosztem ustępstw wobec Rosji.
Francken nie ma jednak złudzeń co do intencji Kremla: – Nawet jeśli dojdzie do porozumienia, Władimir Putin nie zaprzestanie wzmacniania swojej armii. Rosja przeszła na gospodarkę wojenną, planuje zwiększenie liczebności wojsk do 1,5 mln żołnierzy i tworzy nowe brygady bojowe. Może to oznaczać dalsze zagrożenie dla Mołdawii, Gruzji czy nawet krajów bałtyckich.
Europa na rozdrożu
Z perspektywy ministra obrony, Europa znalazła się w sytuacji, w której musi szybko podjąć decyzję o swojej przyszłości. Jak zauważa, przez lata państwa europejskie przeznaczały ogromne środki na systemy socjalne, podczas gdy Amerykanie inwestowali w bezpieczeństwo.
– Śmialiśmy się z Amerykanów, że muszą płacić tysiąc dolarów za wizytę u dentysty, podczas gdy my cieszyliśmy się tanimi lekami i rozbudowanym systemem emerytalnym. Ale kto miał rację? Amerykanie od dekad ostrzegali nas, że musimy bardziej inwestować w obronność – mówi Francken.
Belgijski rząd zadeklarował, że do końca kadencji osiągnie wydatki na poziomie 2% PKB, jednak Amerykanie mogą uznać to za niewystarczające. – Jeśli Trump zacznie wywierać presję na Europę, możemy się spodziewać, że wymagania wzrosną jeszcze bardziej. A to oznacza konieczność wygospodarowania nawet 30 miliardów euro rocznie na obronność – przewiduje minister.
Belgia gotowa na większe zaangażowanie?
Jednym z kluczowych tematów poruszanych przez Franckena jest możliwość udziału Belgii w międzynarodowych siłach pokojowych w Ukrainie. Jeśli dojdzie do zawarcia porozumienia, a Rosja zgodzi się na obecność misji stabilizacyjnej, Belgia może wysłać tam swoje oddziały.
– To byłoby logiczne następstwo naszego dotychczasowego zaangażowania. Mamy już żołnierzy w Rumunii, możemy przesunąć ich o kilkaset kilometrów na wschód. Ostateczna decyzja zależy od rządu, ale osobiście uważam, że powinniśmy być gotowi – podkreśla.
Nowe myśliwce i rozwój przemysłu obronnego
Belgijski rząd planuje również zwiększenie potencjału powietrznego poprzez zakup dodatkowych myśliwców F-35. – Nie mamy możliwości wprowadzenia nowego systemu, jak np. francuskie Rafale. Pozostaje nam F-35 – zaznacza Francken. Konkretna liczba dodatkowych samolotów zostanie ustalona w strategii obronnej przygotowywanej na czerwcowy szczyt NATO.
W planach jest również rozwój krajowego przemysłu obronnego, zwłaszcza w regionach, które dotąd były w tym obszarze niedoreprezentowane. – Widzę dużą gotowość do inwestowania w sektor obronny, zwłaszcza wśród flamandzkich firm. Musimy jednak uprościć procedury eksportowe i zapewnić lepsze warunki dla przedsiębiorstw zaangażowanych w produkcję militarną – zapowiada minister.
„Nie jesteśmy gotowi na kryzys”
Na koniec Francken zwraca uwagę na kwestię bezpieczeństwa energetycznego i zagrożeń związanych z cyberatakami. Uważa, że Europa jest na tym polu znacznie słabsza niż Stany Zjednoczone.
– To nie przypadek, że to właśnie nas atakują sabotażyści i hakerzy, a nie Amerykanów. Jesteśmy po prostu słabsi. A co się stanie, jeśli dojdzie do sabotażu kluczowych infrastruktur, np. sieci energetycznej? W takiej sytuacji ludzie rzucą się do sklepów, jak podczas pandemii, i zabraknie podstawowych produktów. Dlatego warto być przygotowanym – podsumowuje.
Nowy minister obrony nie ukrywa, że przed Belgią stoją trudne decyzje dotyczące bezpieczeństwa i finansowania armii. Czy kraj zdecyduje się na znaczące zwiększenie wydatków obronnych i większe zaangażowanie w Ukrainie? Czas pokaże, jaką strategię przyjmie rząd w obliczu rosnących napięć geopolitycznych.