Pierre Defosse, obecnie 71-letni, domaga się nowego procesu. To jeden z ostatnich skazanych na śmierć przez belgijski wymiar sprawiedliwości, a w tym roku mija jego 50. rok spędzony w więzieniu. Przebywając w celi w zakładzie karnym w Leuze, Defosse wciąż próbuje przedstawić swoją wersję wydarzeń. „Nie jestem jak Dutroux” – podkreśla mężczyzna, który spędził za kratami pół wieku, uwzględniając wszystkie swoje wcześniejsze pobyty w więzieniu.
Dwukrotne skazanie na karę śmierci
Pierre Defosse dwukrotnie został skazany na najwyższy wymiar kary – tak samo jak Jean Nyssen, który zmarł w międzyczasie. Sprawa dotyczy brutalnego zabójstwa 17-letniej Nadine Renardy, do którego doszło w 1985 roku. Jej śmierć wstrząsnęła całą Belgią.
Nadine została porwana 18 sierpnia 1985 roku w Waimes, gdy próbowała złapać autostop. Zginęła tego samego wieczoru w lesie w Tillet (Sainte-Ode), a jej ciało odnaleziono rok później. Sprawcami byli Jean Nyssen i Pierre Defosse. Defosse miał już na koncie przestępstwa, przez które spędził niemal dziesięć lat w więzieniu przed morderstwem Nadine.
W procesach w Liège (1989) i Brukseli (1990) ława przysięgłych uznała, że obaj sprawcy ponoszą taką samą odpowiedzialność. Skoro Defosse uczestniczył w zbrodni od początku do końca, został skazany na równi z Nyssenem. W praktyce kara śmierci nie była już wykonywana, ale formalnie została zniesiona w Belgii dopiero w 1996 roku.
Obrona Defosse: „Chciałem ujawnić prawdę”
Defosse nieustannie przekonuje, że jego rola była inna. Opisał swoją wersję wydarzeń w książce liczącej 560 stron. Twierdzi, że planował ujawnić prawdziwe oblicze Nyssena i zgłosić go wymiarowi sprawiedliwości, a Nadine miała być świadkiem jego działań. Plan jednak nie wypalił.
Według Defosse, to Nyssen trzymał broń i przejął kontrolę nad sytuacją. Mimo jego prób, nie udało się ocalić dziewczyny. Skazany uważa, że jego sprawa została źle osądzona, a jego rola w zbrodni niesłusznie zrównała go z Nyssenem.
„Chciałbym, żeby jakiś dziennikarz wreszcie napisał prawdę i zatytułował artykuł: Defosse walczy o swoje uniewinnienie w sprawie Renardy” – mówi z więzienia. Podkreśla też, że nigdy nie został skazany za gwałt.
Krytyczny moment w lesie Sainte-Ode
Defosse twierdzi, że wszystko wymknęło się spod kontroli, gdy Nyssen zagroził im bronią. W trakcie dramatycznych wydarzeń w lesie Sainte-Ode Nadine błagała o życie. Defosse rzekomo próbował obezwładnić Nyssena, lecz nie zdążył.
Pierwszy strzał padł z trzech metrów i zranił Nadine w rękę. Broń się zacięła, więc Nyssen uderzył dziewczynę kolbą w głowę i kilkakrotnie ugodził nożem w okolice serca. Defosse twierdzi, że próbował reanimować dziewczynę, ale było już za późno. „Zamknąłem jej powieki” – wyznaje.
Według niego, to Nyssen rozebrał ciało i zabrał ubrania, by je później spalić.
„Obiecałem jej sprawiedliwość”
Z więzienia Defosse powtarza jedno zdanie: „Trzeba było rozróżnić naszą rolę, zamiast wrzucać nas do jednego worka”. Twierdzi, że składał zeznania przeciwko Nyssenowi, nawet kosztem własnej sytuacji, aby doprowadzić do jego skazania.
Gdyby sąd rzeczywiście ocenił oddzielnie ich odpowiedzialność, Defosse uważa, że mógłby wyjść na wolność po 15, 20 lub 25 latach. Jednak jego wersja wydarzeń nie została nigdy potwierdzona innymi dowodami. Nyssen zmarł w więzieniu i nie może już niczego potwierdzić ani zaprzeczyć.
Defosse twierdzi, że istniało dwóch świadków, którzy mogliby potwierdzić jego wersję, ale nigdy ich nie odnaleziono. Twierdzi także, że analiza balistyczna mogła być dla niego korzystna, ale według niego jej wyniki zostały „sfałszowane”.
Dziś, po 50 latach więzienia, Defosse nie wierzy, że kiedykolwiek odzyska wolność. Nie zamierza również ubiegać się o przedterminowe zwolnienie. „Nie będę prosił o uwolnienie za zbrodnię, której nie popełniłem” – mówi, rezygnując z dalszych apelacji.