Podczas gdy Francja wdraża zdecydowane środki, takie jak zamrażanie aktywów przestępczych, powołanie wyspecjalizowanej prokuratury oraz wzmocnienie technik śledczych, Belgia nie przeznacza wystarczających zasobów na skuteczną walkę z handlem narkotykami. Eksperci alarmują, że strategie stosowane przez rząd Arizona są niewystarczające, by realnie zagrozić przestępcom.
Dwa kraje, podobne zagrożenia, różne podejście
Francja intensyfikuje walkę z narkobiznesem, zwiększając liczbę śledczych i prokuratorów oraz wdrażając operacje typu „place nette XXL”, które obejmują masowe kontrole tożsamości i zwiększoną obecność policji w problematycznych dzielnicach. Takie działania mają na celu nie tylko ograniczenie handlu narkotykami w dużych miastach, ale także jego rozprzestrzeniania się na przedmieścia.
W Belgii problem przestępczości narkotykowej jest równie poważny. Silne powiązania istnieją zwłaszcza między marsylską mafią a gangami działającymi w Brukseli, w tym w dzielnicy Peterbos. Brutalne metody rozliczeń, stosowanie tortur oraz korzystanie z szyfrowanych komunikatorów dają przestępcom przewagę nad organami ścigania.
Bruksela zbyt podzielona, by skutecznie walczyć z narkotykami
Złożona struktura instytucjonalna Belgii utrudnia prowadzenie spójnej i długofalowej strategii antynarkotykowej. Każdy poziom władzy ma swoje kompetencje, co sprawia, że działania są rozproszone i mniej efektywne. Dobrym przykładem jest akcja „czyszczenia” okolic Dworca Południowego (Gare du Midi) latem 2023 roku – krótkotrwała i bez realnych efektów na dłuższą metę.
Obecnie, w reakcji na trzy strzelaniny w ciągu trzech dni w dzielnicach Peterbos i Clemenceau, rząd wprowadził wzmocnioną obecność policji do 19 lutego. To jednak kolejna akcja typu „punktowa interwencja”, której skuteczność w dłuższym okresie jest wątpliwa.
„To tylko plaster na ranę, a nie realna strategia”
Ekspert ds. przestępczości zorganizowanej podkreśla, że masowe operacje policyjne nie rozwiązują problemu, lecz jedynie przesuwają go w inne miejsca. Wystarczy spojrzeć na francuskie doświadczenia z operacjami „place nette XXL”, które spotkały się z dużą krytyką – podobny model stosowany w Brukseli nie daje lepszych rezultatów.
„Nie ma spójnej wizji, tylko chwilowe zwiększenie presji. Gangi po prostu zmieniają lokalizację, a po wycofaniu policji wszystko wraca do normy” – komentuje ekspert.
Francja inwestuje, Belgia ogranicza budżet
Główna różnica między podejściem Belgii a Francji polega na skali inwestycji. Francja znacząco zwiększyła liczbę prokuratorów w Paryżu (o 40%), wyznaczyła magistrata ds. współpracy międzynarodowej w Bogocie oraz wprowadziła bardziej rygorystyczne środki zajmowania majątków przestępczych.
Tymczasem w Belgii, pomimo pozytywnych zmian, takich jak nominacja Juliena Moinila na nowego prokuratora Brukseli oraz działania Ine Van Wymersch, krajowa komisarz ds. narkotyków, brakuje realnych środków finansowych i wsparcia politycznego.
Ekspert sądowy zajmujący się walką z narkobiznesem nie ma wątpliwości: „Bez politycznej determinacji i zaostrzenia kar, nawet najlepsze plany pozostaną bez wartości”.
Budżet bezpieczeństwa: „To śmieszna kwota”
Rząd Arizona przewidział na 2025 rok jedynie 75 milionów euro na walkę z przestępczością narkotykową, co eksperci określają jako „całkowicie niewystarczające”.
„Jeśli nie zaczniemy inwestować setek milionów euro natychmiast, nie uda się skutecznie karać przestępców. Brakuje miejsc w więzieniach, brakuje sędziów i śledczych, a to sprawia, że zatrzymani dilerzy szybko wracają na ulice” – podsumowuje ekspert.
Brak zdecydowanych działań finansowych i strukturalnych sprawia, że Belgia ryzykuje utrwalenie poczucia bezkarności wśród przestępców, a handel narkotykami i związana z nim przemoc mogą jeszcze bardziej się nasilić.