Brukselski sąd apelacyjny ponownie wezwał Belgię do sprowadzenia Nizara Trabelsiego na swoje terytorium. To kolejne już orzeczenie w tej sprawie, podkreślające lekceważenie przez belgijskie władze zasad państwa prawa.
Długa historia kontrowersji
Nizar Trabelsi, były tunezyjski piłkarz, który stał się bojownikiem dżihadu, został aresztowany w Belgii w 2001 roku i skazany w 2003 roku na 10 lat więzienia za przygotowywanie zamachu na belgijsko-amerykańską bazę wojskową w Kleine-Brogel. Po odbyciu kary nie został jednak natychmiast zwolniony – spędził kolejne dwa lata w więzieniu w oczekiwaniu na ekstradycję do Stanów Zjednoczonych, których władze domagały się jego przekazania.
Belgijskie władze dokonały ekstradycji w 2013 roku, mimo negatywnej opinii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który ostrzegał, że Trabelsi może być narażony na tortury. W USA spędził kolejne 10 lat w ciężkich warunkach izolacyjnych. W lipcu 2023 roku, ku zaskoczeniu wielu, amerykański sąd federalny uniewinnił go, ale mimo to Trabelsi wciąż pozostaje w więzieniu w Farmville. Jego stan zdrowia się pogorszył, a on sam domaga się powrotu do Belgii, gdzie czeka na niego żona. Nie chce natomiast wracać do Tunezji, gdzie ryzyko tortur jest realne.
Belgia konsekwentnie ignoruje własne sądy
Od 2008 roku belgijskie sądy wielokrotnie skazywały państwo belgijskie za sposób, w jaki przeprowadzono ekstradycję Trabelsiego. We wrześniu 2022 roku sąd apelacyjny w Brukseli nie tylko nakazał wypłatę odszkodowania, ale też zobowiązał władze do oficjalnego wystąpienia do USA o jego powrót do Belgii. Po uniewinnieniu w 2023 roku kwestia ta wydawała się jeszcze bardziej oczywista, jednak belgijski rząd – a konkretnie ministerstwo sprawiedliwości – do tej pory nie podjęło żadnych działań.
Nowe orzeczenie sądu z 30 stycznia 2025 roku podkreśla, że państwo belgijskie konsekwentnie sabotowało wcześniejsze decyzje sądowe. „Sąd zauważył, że Belgia systematycznie udaremniała realizację wyroków w tej sprawie” – podkreśla Delphine Paci, prawniczka reprezentująca Trabelsiego.
W orzeczeniu znalazł się także zapis zakazujący belgijskim władzom wysyłania do USA jakichkolwiek dyplomatycznych not czy informacji, które mogłyby sugerować, że Trabelsi nie powinien wrócić do Belgii. W przeszłości belgijskie ministerstwo sprawiedliwości kilkukrotnie wysyłało do Amerykanów korzystne dla Trabelsiego orzeczenia sądowe, jednocześnie dołączając poufne noty, w których sugerowało, by ich nie brano pod uwagę. Nowe orzeczenie sądowe ma temu zapobiec.
Co zrobi Belgia?
Sąd apelacyjny wskazał także dokładne instytucje amerykańskie, do których Belgia musi skierować prośbę o powrót Trabelsiego: „Department of Internal Security Office” oraz „US Immigration and Customs Enforcement”. Co więcej, Belgia została zobowiązana do pokrycia kosztów jego repatriacji.
Orzeczenie jasno wskazuje, że jeśli belgijski rząd będzie nadal ignorował wyroki sądu, mogą zostać nałożone wysokie kary finansowe. Na przykład, jeśli Trabelsi zostanie odesłany do Belgii, ale nie będzie mógł przebywać na jej terytorium przez co najmniej 30 dni, państwo będzie musiało zapłacić 500 000 euro odszkodowania.
Na razie nie wiadomo, jak zareaguje belgijski rząd. Mecenas Bernard Renson, reprezentujący Belgię, poinformował jedynie, że decyzja sądu jest „w analizie”. Jednak wszystko wskazuje na to, że dalsze unikanie wykonania wyroku może narazić władze na kolejne, jeszcze dotkliwsze konsekwencje prawne i finansowe.
Upokorzenie dla belgijskiego rządu
Całe orzeczenie sądu jest surową oceną działań belgijskiego rządu. W szczególności sąd zwrócił uwagę na to, że władze kwestionują stan zdrowia Trabelsiego, co w świetle jego długoletniej izolacji i złego traktowania „graniczy z brakiem przyzwoitości”.
Sprawa Trabelsiego, od lat budząca kontrowersje w Belgii i poza jej granicami, staje się symbolem ignorowania zasad państwa prawa przez własny rząd. Teraz piłka jest po stronie belgijskich władz – czy zdecydują się one przestrzegać wyroków własnego sądu, czy też nadal będą ignorować międzynarodowe standardy praw człowieka?