Jednym z głównych priorytetów nowego rządu federalnego będzie ułatwienie powrotu do aktywności zawodowej osobom długotrwale niezdolnym do pracy. Liczba takich osób przekroczyła już pół miliona, co sprawia, że ich grupa jest liczniejsza niż grono osób bezrobotnych. Obciążenie dla systemu zabezpieczeń społecznych sięga 8,6 miliarda euro rocznie, a osiągnięcie celu zatrudnienia na poziomie 80% do 2030 roku będzie niemożliwe bez skutecznej reintegracji tych pracowników.
Kontynuacja poprzednich reform
Nowy rząd nie zaczyna od zera – bazuje na wcześniejszych regulacjach wprowadzonych przez poprzednią koalicję. Kluczowym elementem reformy pozostaje szybkie nawiązanie kontaktu z osobą chorą i zapewnienie jej indywidualnego wsparcia w procesie powrotu na rynek pracy. Już po trzech miesiącach absencji chorobowej organizacja ubezpieczeniowa kontaktuje się z pracownikiem, a kolejne etapy oceny odbywają się po siedmiu i jedenastu miesiącach. W tym czasie analizowane są możliwości powrotu do zatrudnienia – czy to na dotychczasowym stanowisku, czy w nowej roli, zarówno u obecnego, jak i u innego pracodawcy.
Pracownicy są klasyfikowani według czterech kategorii, które określają ich zdolność do podjęcia pracy: od osób gotowych do natychmiastowego powrotu, po tych, którzy wymagają dłuższego okresu rekonwalescencji lub są trwale niezdolni do pracy.
Brak elastyczności i ryzyko nacisku na chorych
Choć szybkie nawiązywanie kontaktu z osobami długotrwale chorymi jest oceniane pozytywnie, systemowi zarzuca się brak dostatecznej elastyczności. Każdy przypadek jest inny, a narzucanie jednego schematu działania nie zawsze odpowiada potrzebom pacjentów. Szczególnie kontrowersyjny wydaje się pomysł umożliwienia kontaktu między pracodawcą a chorym już od pierwszego dnia nieobecności – rodzi to obawy o dodatkową presję, zwłaszcza w przypadkach wypalenia zawodowego lub toksycznego środowiska pracy.
Zaostrzenie przepisów i nowe obowiązki pracodawców
Reforma zakłada także surowsze regulacje dotyczące osób, które nie współpracują w procesie powrotu do pracy. Już w 2023 roku wprowadzono przepisy pozwalające na zmniejszenie świadczeń osobom, które nie podejmują aktywnej współpracy. Teraz planuje się dalsze zaostrzenie przepisów – zwolnienie z powodu niezdolności do pracy będzie mogło nastąpić już po sześciu miesiącach, zamiast dziewięciu, jak było dotychczas.
Dodatkowo, pracodawcy z wysokim wskaźnikiem niezdolności do pracy wśród personelu będą musieli ponosić dodatkowe koszty. Zamiast dotychczasowych kar finansowych, firmy będą zobowiązane do pokrycia części kosztów utrzymania pracownika na zwolnieniu chorobowym. Nowością jest także obowiązek przekazania 1 800 euro na Fundusz Powrotu do Pracy w przypadku zwolnienia z powodów zdrowotnych. Fundusz ten ma finansować indywidualne doradztwo i programy wspierające reintegrację zawodową.
Problemy, które wciąż pozostają nierozwiązane
Choć reforma ma na celu aktywizację osób długotrwale niezdolnych do pracy, wciąż istnieją liczne bariery utrudniające ten proces. Osoby wracające na rynek pracy napotykają na typowe przeszkody, które dotyczą także bezrobotnych: brak miejsc w żłobkach, niedostateczna oferta transportu publicznego czy niedostosowane do ich stanu zdrowia warunki pracy.
Kolejnym problemem jest kwestia podatkowa – możliwość częściowego łączenia wynagrodzenia z zasiłkiem chorobowym miała stanowić zachętę do powrotu do pracy. Jednak ze względu na różnice w systemie opodatkowania, niektórzy pracownicy doświadczają nieoczekiwanych skutków podatkowych, otrzymując wyższy rachunek w rozliczeniu rocznym.
Jeśli rząd chce, aby reforma rzeczywiście doprowadziła do zmniejszenia liczby osób długotrwale chorych, będzie musiał skorygować te niedociągnięcia i zapewnić bardziej elastyczne oraz dostosowane do indywidualnych potrzeb rozwiązania.