Debata nad fuzją sześciu stref policyjnych w Brukseli nabiera intensywności, budząc zarówno nadzieje na poprawę efektywności działań służb, jak i obawy przed utratą lokalnej kontroli nad bezpieczeństwem. Inicjatywa, która pojawiła się na stole negocjacyjnym w ramach dyskusji o restrukturyzacji systemu bezpieczeństwa, wzbudza kontrowersje wśród różnych środowisk politycznych. Zwolennicy pomysłu, głównie ugrupowań flamandzkich, podkreślają, że zjednoczona strefa policyjna mogłaby przynieść oszczędności budżetowe oraz umożliwić bardziej spójną i elastyczną reakcję na zagrożenia w metropolii. Dla nich jednorodny system dowodzenia stanowiłby klucz do skuteczniejszej walki z przestępczością, która nie zna granic wyznaczonych przez sztuczne podziały administracyjne.
Podobne stanowisko prezentuje również Christian De Valkeneer, prezes sądu rejonowego w Namur, który zauważa, że przykład sześciu odrębnych stref w dużym mieście jest nie tylko rzadkością, ale i nieefektywny. Jego zdaniem, stworzenie jednej scentralizowanej jednostki pozwoliłoby na lepsze wykorzystanie zasobów, ułatwiłoby redystrybucję patroli w sytuacjach kryzysowych oraz poprawiłoby jakość współpracy między różnymi formacjami policyjnymi. Zwolennicy tej koncepcji argumentują także, że w warunkach rosnącej niepewności – zwłaszcza na północnych obszarach Brukseli, gdzie poczucie zagrożenia jest znacznie wyższe – centralizacja mogłaby skuteczniej przeciwdziałać przestępczości, w tym nasilającemu się handel narkotykami.

Jednakże przeciwnicy fuzji podnoszą istotne kwestie dotyczące utraty autonomii gmin. Burmistrzowie i lokalni decydenci, którzy od lat dbają o bezpieczeństwo swoich społeczności, obawiają się, że scentralizowany system ograniczy ich możliwości reagowania na specyficzne potrzeby mieszkańców. Dla wielu przedstawicieli administracji lokalnej, granice obecnych stref są nie tylko wynikiem tradycji, ale także efektem wieloletniego, lokalnie dostosowanego modelu zarządzania. Krytycy zwracają uwagę, że fuzja mogłaby doprowadzić do sytuacji, w której środki operacyjne skupione byłyby głównie na „gorących punktach”, pozostawiając mniej zasobne dzielnice z mniejszą liczbą patroli. Dodatkowym argumentem przeciwko fuzji jest problem dotacji – mechanizm KUL, obowiązujący od 1999 roku, według wielu ekspertów wymaga pilnej modernizacji, ponieważ nie uwzględnia on aktualnych potrzeb poszczególnych gmin. Szacuje się, że brak aktualizacji tego systemu powoduje roczny deficyt sięgający nawet 50 milionów euro, co jeszcze bardziej komplikuje równomierne finansowanie służb porządkowych.
W obliczu tych sprzecznych opinii, kwestia fuzji stref policyjnych w Brukseli pozostaje jednym z najbardziej gorących tematów debaty publicznej. Z jednej strony, argumenty mówiące o korzyściach operacyjnych i oszczędnościach budżetowych przemawiają za centralizacją, z drugiej zaś, obawy związane z utratą lokalnej wiedzy i autonomii budzą zdecydowany opór wśród burmistrzów. Na szczęście, perspektywy kompromisu pojawiają się wraz z przyjęciem ustawy, która umożliwi ministerowi-prezydentowi Brukseli wydawanie bezpośrednich poleceń w sytuacjach kryzysowych – rozwiązanie, które może stać się pierwszym krokiem w kierunku bardziej zintegrowanego systemu zarządzania bezpieczeństwem.
Ostatecznie, propozycja stworzenia jednej strefy policyjnej w Brukseli to nie tylko kwestia organizacyjna, ale również polityczna. Decyzje, które zostaną podjęte w najbliższych miesiącach, będą miały wpływ na jakość i dostępność usług policyjnych w stolicy, a także na relacje między centralnymi organami a lokalnymi władzami. Bez względu na przyjęte rozwiązanie, kluczowym pozostaje zapewnienie, aby każda dzielnica Brukseli mogła liczyć na skuteczną ochronę i wsparcie, odpowiadające na lokalne potrzeby i wyzwania współczesnego świata.