Firma Transports Fernand Michel (TFM), działająca w La Louvière, jest jednym z kluczowych graczy na belgijskim rynku transportowym. Jej ciężarówki przemierzają zarówno kraj, jak i Europę, dostarczając różnorodne towary. Jednak jak wiele innych firm w branży, TFM zmaga się z poważnymi wyzwaniami: niedoborem kierowców ciężarówek oraz rosnącymi kosztami operacyjnymi. Didier Michel, właściciel firmy i wiceprezes belgijskiej federacji przewoźników Febetra, dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat trudności sektora i możliwych rozwiązań.
Kryzys, ale z nadzieją na przyszłość
Minione lata były trudne dla TFM, głównie z powodu spadków w działalności kluczowych klientów. „Niektóre firmy, z którymi współpracowaliśmy od dekad, jak Avery Dennison w Soignies, zmniejszyły swoją aktywność o połowę. To poważny cios, ale nie zamierzamy się poddawać” – podkreśla Didier Michel.
Mimo trudności firma zdobyła w ostatnim czasie kluczowe kontrakty, w tym w branży farmaceutycznej z grupą Medi-Market oraz z siecią Intermarché, która dynamicznie zwiększa swoje wolumeny. „To daje nam nadzieję i stabilizuje naszą działalność. Wciąż widzimy możliwości rozwoju i staramy się je wykorzystać” – dodaje Michel.
Branża w pułapce kosztów i niedoboru pracowników
Sektor transportowy zmaga się nie tylko z trudnościami gospodarczymi, ale również z poważnymi problemami strukturalnymi. Niedobór kierowców od lat pozostaje jednym z największych wyzwań. „W Belgii brakuje od 5000 do 6000 kierowców ciężarówek, a w całej Europie liczba ta sięga 600 000. To problem, który dotyka zarówno transportów lokalnych, jak i międzynarodowych” – tłumaczy Michel.
Oprócz braku pracowników branża musi radzić sobie z rosnącymi kosztami pracy. Od 2023 roku firmy transportowe mierzą się z 35-procentowym wzrostem kosztów wynikających z indeksacji płac i obciążeń socjalnych. „Konkurowanie w międzynarodowych przetargach, gdzie rywalizuje się z 500 innymi firmami, staje się coraz trudniejsze. Każde zwycięstwo jest więc dla nas powodem do dumy” – przyznaje właściciel TFM.
Zachęta dla młodych i zmiana podejścia do pracy
Didier Michel zauważa, że jednym z rozwiązań może być zmiana podejścia do zatrudnienia. „Wielu starszych kierowców wybiera krótsze trasy lub pracę w niepełnym wymiarze godzin z powodów zdrowotnych czy rodzinnych. To naturalne i zrozumiałe, ale wymaga od nas dostosowania modelu pracy i organizacji” – wyjaśnia.
TFM stawia na indywidualne podejście do pracowników. Michel osobiście przeprowadza rozmowy kwalifikacyjne, by dopasować warunki pracy do potrzeb kandydatów. „Zawsze pytam, czy kandydat jest gotów na dłuższe trasy, jakie ma obowiązki rodzinne, czy jest otwarty na pracę w weekendy. Chcemy, aby nasi pracownicy czuli się komfortowo, bo zadowolenie przekłada się na efektywność” – tłumaczy.
Firma zachęca także młodych ludzi do zainteresowania się zawodem kierowcy. „To wymagająca, ale dobrze płatna praca. Kierowcy w naszej firmie zarabiają około 3000 euro miesięcznie. To konkretna motywacja, by rozważyć tę ścieżkę kariery” – dodaje.
Czy sektor transportowy ma szansę na odbudowę?
Didier Michel zauważa, że choć sektor zmaga się z wieloma trudnościami, są powody do umiarkowanego optymizmu. W ostatnich tygodniach TFM otrzymało więcej aplikacji od kierowców niż w całym poprzednim roku. „Mam nadzieję, że to nie jest chwilowy trend. Sektor transportowy potrzebuje świeżej krwi i większego wsparcia, zarówno od kandydatów, jak i od instytucji zajmujących się rekrutacją i szkoleniem” – mówi.
Przyszłość sektora zależy od współpracy
Sektor transportowy stoi przed wyzwaniem wymagającym wspólnych działań firm, rządu i instytucji szkoleniowych. Dostosowanie warunków pracy, promocja zawodu kierowcy oraz rozwiązania systemowe mogą pomóc w przezwyciężeniu kryzysu. Jak podkreśla Didier Michel, transport to branża pełna możliwości, ale wymaga odważnych decyzji i inwestycji w ludzi. „Pracy w transporcie nie brakuje – trzeba tylko chcieć ją podjąć” – podsumowuje.