W środowisku bankowym coraz głośniej mówi się o niejasnościach w sprawie Didier Reyndersa, byłego ministra i komisarza europejskiego, który znalazł się pod lupą śledczych w związku z podejrzeniami o pranie pieniędzy. Eksperci są zdziwieni, że bank, obsługujący osobę politycznie eksponowaną (PPE), mógł przeoczyć potencjalnie podejrzane transakcje.
Śledztwo i domniemane kwoty
Trzy tygodnie po tym, jak sprawa ujrzała światło dzienne, prokuratura generalna w Brukseli milczy na temat szczegółów dochodzenia. – Śledztwo trwa, ale nie mogę udzielić więcej informacji. Obowiązuje tajemnica postępowania – powtarza An Schoonjans, rzeczniczka prokuratury.
W ramach dochodzenia dotyczącego prania pieniędzy, 3 grudnia przeprowadzono przeszukania w domu Reyndersa w Uccle oraz w jego drugiej rezydencji w Vissoul (Burdinne). Media zwróciły uwagę na dwie kwestie: 200 000 euro, które Reynders i jego żona, emerytowana sędzia Bernadette Prignon, mieli rzekomo przeznaczyć na zakupy e-losów na loterię w celu prania pieniędzy, oraz 800 000 euro, które były minister miał wyprać za pośrednictwem swojego banku.
Reynders i jego żona pozostają jednak niewinni, dopóki sąd nie udowodni im winy. Ich prawnik kwestionuje zarzuty prania pieniędzy, określając je jako „zarządzanie prywatnym majątkiem”.
Wątpliwości w środowisku bankowym
Przedstawiciele sektora bankowego wyrażają zaskoczenie, że bank mógłby nie zauważyć takiego procederu. – Politycy są z założenia bardziej kontrolowani niż inni klienci. Banki muszą zbierać szczegółowe informacje na ich temat, w tym to, czy są PPE. W przypadku osób eksponowanych politycznie obowiązują szczególne środki ostrożności, aby monitorować transakcje i unikać mieszania środków publicznych z prywatnymi – tłumaczy jedna z anonimowych źródeł.
Kolejna osoba zwraca uwagę na skalę podejrzeń. – Jeśli wierzyć doniesieniom, chodzi o 800 000 euro w ciągu dziesięciu lat, czyli około 80 000 euro rocznie. To ogromna kwota. Dziwne, że Loteryjka Narodowa zaalarmowała odpowiednie organy wcześniej niż bank – zauważa.
Trzecie źródło sugeruje, że bank, który obsługiwał Reyndersa, może zostać poddany audytowi przez Narodowy Bank Belgii. – Trudno uwierzyć, że coś takiego mogło przejść niezauważone. Prawdopodobnie regulator będzie wymagał wyjaśnień i dokładnej kontroli.
Zasady nadzoru i praktyczne problemy
Zgodnie z belgijskim prawem, banki są zobowiązane do szczególnej ostrożności wobec PPE oraz ich rodzin. Dotyczy to weryfikacji źródła środków, monitorowania transakcji i zgłaszania wszelkich podejrzeń o nielegalne działania. Jednocześnie procedury bywają rygorystyczne nawet przy drobnych kwotach. Jeden z obywateli opowiedział mediom, jak musiał tłumaczyć się ze zwykłego przelewu dla znajomej osoby politycznej, zanim jego transakcja została zaakceptowana.
Na pytanie, od jakich kwot banki zaczynają bardziej szczegółowo badać transakcje osób politycznie eksponowanych, eksperci odpowiadają, że to tajemnica. – Każda instytucja ustala własne progi. Gdyby te informacje były publiczne, ułatwiłoby to życie oszustom – wyjaśnia jeden z rozmówców.
Cisza ze strony Reyndersa
Ani Didier Reynders, ani jego prawnik nie odnieśli się do zarzutów w najnowszych doniesieniach. Sprawa wciąż pozostaje w fazie śledztwa, które budzi duże emocje zarówno w środowisku politycznym, jak i bankowym. Czy brak odpowiedniej kontroli nad transakcjami PPE w tej sprawie okaże się błędem systemowym? Odpowiedzi przyniosą kolejne miesiące dochodzenia.