W Walonii coraz mniej uczniów wybiera niderlandzki jako drugi język w szkołach średnich. Obecnie tylko 24% decyduje się na jego naukę, podczas gdy aż 74% stawia na angielski. Zaledwie 15 lat temu sytuacja była znacznie bardziej zrównoważona, a niderlandzki miał niemal równą pozycję z angielskim. Co stoi za tym wyraźnym spadkiem zainteresowania?
„To trudny i brzydki język”
Wypowiedzi uczniów z Walonii, przedstawione w programie RTL, nie pozostawiają złudzeń: niderlandzki jest postrzegany jako mało atrakcyjny. „Jest trudny, brzydki i niepotrzebny. Po co się go uczyć, skoro Flamandowie i tak mają o nas negatywną opinię?” – argumentują młodzi.
Profesor lingwistyki Laurence Mettewie z Uniwersytetu w Namur zauważa, że wiele z tych opinii opiera się na stereotypach. „To nieprawda, że niderlandzki jest trudniejszy od angielskiego. Jego zasady są bardziej przejrzyste, a pisownia zbliżona do wymowy. W angielskim jedno słowo, jak ‘read’, może mieć różne wymowy i znaczenia, co w niderlandzkim zdarza się rzadziej” – tłumaczy.
Estetyka języka to oczywiście kwestia subiektywna, ale Mettewie podkreśla, że niderlandzki to również język współczesnych artystów i sportowców, takich jak Remco Evenepoel czy Pommelien Thijs, którzy cieszą się popularnością także w Walonii.
Spadek zainteresowania nauką języków
Jednym z powodów tego trendu jest brak obowiązku nauki niderlandzkiego w Walonii. Choć w szkołach we Flandrii francuski jest przedmiotem obowiązkowym, to odwrotna zasada nie obowiązuje w Walonii. W 2020 roku ówczesna minister edukacji Caroline Désir (PS) zaproponowała, by wprowadzić naukę niderlandzkiego jako obowiązkową od 2027 roku, jednak projekt został zawieszony przez Valérie Glatigny (MR).
Problemem jest także brak nauczycieli niderlandzkiego. To, w połączeniu z dominacją angielskiego jako „języka uniwersalnego”, prowadzi do dalszego spadku zainteresowania językiem sąsiadów.
„Flamandowie nie są bez winy”
Znajomość francuskiego wśród Flamandów również stopniowo maleje. Choć dokładne dane są trudne do zdobycia, uczelnie wyższe we Flandrii od lat obserwują, że absolwenci szkół średnich coraz rzadziej posługują się francuskim na poziomie komunikatywnym.
„Zrozumienie języka drugiej strony to coś więcej niż praktyczna umiejętność. To możliwość nawiązywania relacji – zarówno w pracy, jak i na poziomie codziennym, przy rozmowach z kolegami” – podkreśla Mettewie. Dodaje jednak, że negatywne stereotypy i wzajemna niechęć dodatkowo zniechęcają do nauki języka sąsiadów.
Czy angielski zastąpi języki narodowe?
Coraz częściej w Belgii komunikacja między Walonami a Flamandami odbywa się w języku angielskim. W firmach, urzędach i miejscach publicznych angielski staje się standardem. Choć to rozwiązanie wydaje się praktyczne, Mettewie przestrzega przed jego konsekwencjami: „Język obcy nigdy nie odda subtelności i różnic kulturowych. Nie wyobrażam sobie negocjacji rządowych prowadzonych w języku angielskim”.
Alternatywą jest tzw. model „języka słuchania”, w którym każda ze stron mówi w swoim ojczystym języku, rozumiejąc język drugiej. Badania pokazują, że taki system pozwala zachować tożsamość językową i unikać błędów wynikających z używania języka obcego.
Walonia lepiej radzi sobie z angielskim
W najnowszym rankingu Education First, oceniającym znajomość angielskiego wśród 116 krajów, Belgia zajęła 13. miejsce, a Flandria pozostaje liderem globalnym. Jednak to Walonia odnotowała poprawę wyników w ostatnich latach, podczas gdy Flandria zanotowała niewielki spadek.
Przyszłość wielojęzycznej Belgii
Zanikająca znajomość niderlandzkiego i francuskiego w Belgii rodzi pytania o przyszłość relacji między regionami. Czy angielski stanie się pomostem między Walonią a Flandrią? A może warto zainwestować w edukację języków narodowych, by zachować unikalną tożsamość kulturową?
Jedno jest pewne: język pozostaje kluczowym elementem integracji i wzajemnego zrozumienia w kraju, który od zawsze opierał się na różnorodności.